Swoją wypowiedź muszę cofnąć, albo conajmniej sprostować lub nadmienić...
Przez niecałe 2 miesiące pracowałem w sklepie górskim. Nie widziałem żeby przyjechała choć jedna dostawa towaru, gdzie byłby choć jeden produkt bez napisu "made in China"....
Wersja do druku
..i robią wersje trekkingowe..ciekawe jak się spisują ...bo moje scarpcie się już wychodziły i czas by nowego buta wzuć....
Jako wyjątkowy niszczyciel butów przetestowałam już kilka firm. Polecam hanwag lub meindl.
Ku memu zaskoczeniu buty feel free kupione w Ustrzykach za 170 zł, a wyprodukowane w Chinach bardzo dobrze się spisują. Noszę je w najgorszą pluchę, chodze po błocku, po mokrych połoninach (mokra trawa moim zdaniem najbardziej niszczy buty), a te jeszcze są całe. Oprócz tego okazały się wyjątkowo wygodne, sztbko ułożyły się na nodze. Wymieniłam tylko sznorówki, które nie wytrzymały nawet miesiąca. Za tę cenę to dobry zakup. Oczywiście w żadnym wypadku nie dorównują alasce hanwag ani himalajom meindla. To juz górna pólka, zupełnie inna jakość. Oczywiście i cena.
...ano wiem wiem.... tyle że zdzieram buty w przeraźlwie szybkim tempie i zastanawiam się ad jakąś wersją mocno bagienną z wysooooooką cholewą... (i jak się slajdy podobały z Boliwii?)
Może nie tyle niszczy- co jest najlepszym testerem wszelkiego rodzaju środków impregnacyjnych,rewelacyjnych membran oddychająco-wodoodpornych .Bezlitosnym ,niepozornym ale bardzo skuteczym sposobem sprawdzenia wodoodporności naszych często bardzo markowych butów.
Niejednokrotnie był to fakt wywołujący niemałe zdziwienie i frustrację posiadacza przekonanego o wysokiej skuteczności " anty-wodnej" posiadanego obuwia.
Tak sobie czytam i myśle czy Wy czasem nie przesadzacie? Bieszczady to nie Alpy, nawet nie Tatry. Ja przez 4 lata ostatnie miałam zwykłe, niemarkowe trapery, sprawdzone, wygodne. Koleżanka, która miała jakieś firmowe buty za ok. 600zł, płakała z bólu, bo pościerały ją do krwi. Najlbardziej wygodne buty miałą znajoma, rozchodzone półbuty(!) A w czasie ulewy przemokły dokumentnie wszystkie, moje 5 min pozniej, kolezanki firmowe nastepne 10 min pózniej.
Wygląda mi to na zwykły snobizm, kupowanie butów za ok 1000zł, no chyba że ktoś ma za duzo kasy. I przyznaje się, że sama ulegam modzie na kupowanie odziezy turystycznej, ale nie wydaje na to kosmicznych sum(bo po pierwsze nie mam aż tyle, po drugie mam inne priorytety) no i jako kobieta często kieruje się względami estetycznymi;)
Nie zauważyłem, żeby ktoś przesadzał. Po prostu wymieniając się doświadczeniami czasem trzeba rozebrać problem na czynniki pierwsze. W końcu to forum łazików, więc temat butów wydaje się dość istotny, a przy okazji nadaje się do rozbierania ;) Ty w 4 zdaniach podałaś aż trzy opcje "obuwnicze", więc - w pewnym sensie - potwierdziłaś teorię, że jest o czym gadać.
Wiesz, jak ktoś ma "za dużo kasy", to 1000 zł na buty czy cokolwiek innego nie jest dla niego dużym wydatkiem. Może po prostu - tak jak Ty - "kieruje się względami estetycznymi" i "ulega modzie na kupowanie odzieży turystycznej", tylko może sobie pozwolić na nieco droższą :)
Jakość obuwia trekkingowego może sie znacznie różnić. Nie chodzi mi o te wszystkie "magiczne" membrany, z których nic pewnie nie zostaje po pierwszym sezonie, zależy wiele od intensywności użytkowania i jakości specyfików zabezpieczających.
Bardziej zwracałbym uwagę na trwałość szwów, części klejonych itp. Ale i tu nawet może się trafić bubel "najlepszej marki" ;)
Obecnie chodzę (już chyba 4 rok) w obuwiu z niższej półki (za skromne 3 i pół stówki obecnie), ale wytrzymują 4 pory roku.
I nie sądzę, bym szarpnął się na lepsze, gdy sie te rozwalą. mam 7 lat w tych samych buciorach chodzić? Większy stres przy reklamacjach przeżywać?;)
Bez sensu.
Jak kto chaszczować lubi, a gaci moczyć nie cierpi, to w tych wędkarskich galotach powinien zapindalać i kaloszach albo jakich gumofilcach na zimniejsze dni
p[ozdrawiam:)
Hej:)
O właśnie:D Góry rządają ofiar. Jak kto nie chce ofiary składać, to tylko gumofilce lub wodery miast najdroższych nawet butów. Ja sobie ostatnio 600 PLN wydałem na Chiruca model zimowy (który i w lecie działa) i co? Trochę mokrej trawy i goreteks nie wytrzymał:P Dziękować Najwyższemu, że szwy i klejenia jeszcze jako tako - ja z worem ważę czasem nawet 140 kg, co dla butów jest już niezłym sprawdzianem.
Pozdrawiam,
Derty
tak, że mnie kiedyś bawili ci ludzie ubrani w Bieszczady jak w Alpy..
po dolnośląskich górkach (różnych, różnistych) w trzewikach chodzilim, w sztruksach starych, a stuptuty były naszym jedynym "sprzętem turystycznym". 5 warstw pasty do butów i heja!
9 godzin w śniegu=8 i pół godziny w mokrym bucie :wink:
i to nie wygoda wcale, że to się zmieniło, tylko zdrowy rozsądek raczej przy niemałej zasłudze nagłego, a niespodziewanego zastrzyku gotówki.. bo jak sie następnego dnia wstaje to w suchych butach iść się chce, a do mokrego stópkę włożyć? brrr.
mam la sportivy tibety (zakupione dzięki życzliwości Uniwersytetu Wrocławskiego :wink:), które baardzo sobie chwalę za: wygodę (absolutnie niegdy mnie nie obtarły), dość dobra nieprzemakalność, trwałość (przy mojej niezbyt regularnej ich pielęgnacji..).
isotne jest to, że la sportiva produkuje butki raczej wąskie, w sam raz na kobiece stopy chyba.
a co do modeli damskich/męskich: produkuje takie np. boreal (model atlas bodajże). mierząc pytałam sprzedawcę czym one się różnią, a pan mi na to, że kolorem (damskie=jasne ofkors) i wyprofilowaniem stopy..
no, to sie dowiedziałam, że mam męską stopę, bo męskie były wygodniejsze, zwłaszcza wkładka mi sie lepiej układała (ale ponoć wkładki są unisex), a mój kolega kupił takowe, właśnie damskie, bo uznał za najwygodniejsze.
ja nie kupiłam, bo baardzo szerokie były-i te, i te.
a jak but jest za szeroki, to fatalnie, bo sie zgina nie tak jak trzeba, a mej współtowarzyszce, to sie nawet dziurki porobiły na tych za szerokich zgięciach (ale to było w alpinusach chyba).
la sportivy radzą sobie dzielnie: w mokrym śniegu, w 8-godzinne ulewie, pieszo i na rowerze.
w upał nie bardzo, ale wtedy to ja wolę boso boso boso..
po połoninie!!:grin:
Mogę potwierdzić. Jednak tytułem krytyki dodam, że mimo iż po użyciu spec-politury Nikawax do impregnacji nubuku z gore, la sportivy okazały się solidne w średnio mokrych warunkach, to jednak preparat zmienił właściwości skóry buta, która dosłownie skruszała w miejscach zagięć. Nigdy takiego czegoś nie widziałem. W skórze porobiły się zmarszczki (to jeszcze normalne), a w tych miejscach dość szybko głębokie pory i za jakiś czas skóra popękała. Na szczęście tragedia nastąpiła w martwym sezonie, w czasie przedwiośnianego woderowania po bagnie kampinoskim, ale za to po 4 latach użytkowania sprzętu. Mogę zatem mogę powiedzieć, że buty odrobiły swoje z nawiązką.
Obecnie testuję Chiruca - zobaczymy, co z tego wyniknie. Pierwsza uwaga - jeden sezon nie zmienił w znaczny sposób struktury skórzanych części oraz nie spowodował znaczącego starcia podeszwy (mam dużą masę startową). O przemoczeniu nóg na razie w tym obuwiu nie mogę mówić poza wspomnianym wyjątkiem w trawie. Swoją drogą - nie pojmuję jak to działa. W kaskadach Słowackiego Raju nie zaznałem wody w buciech ani razu.
Pzdr,
Derty
Tu byłem jeszcze młody i piękny:) Obecnie moje 105+plecak+łodzież daje kilka pudów:D To działa na podeszwy większości butów bardzo demolująco. Vibram w kilku modelach nie wyrobił. Contagrip Salmona okazał się najsolidniejszy. Ale to długa dyskusja:)
Pozdrawiam,
Derty
[quote=Derty;
). O przemoczeniu nóg na razie w tym obuwiu nie mogę mówić poza wspomnianym wyjątkiem w trawie. Swoją drogą - nie pojmuję jak to działa.
[/quote]
No właśnie-chętnie dowiedział bym się na czym polega to zjawisko.Buty które wytrzymują błoto,brodzenie w strumieniach-w mokrej trawie chłoną wodę jak gąbka! Niezależnie od marki-jedne szybciej i chętniej ,drugie nieco wolniej i mniej ochoczo.
Podejrzewam że w grę wchodzi tutaj zjawisko napięcia powierzchniowego,ale to tego tematu przydał by się jakiś fizyk.
Można dyskutować w nieskończoność nad wyższością jednych butów nad drugimi, membrany takiej nad taką i różnych rodzajów skór smarowanych Nikwaxem i innymi wynalazkami. Nie mogę powiedzieć, że nie dbam o swoje buty, bo myję je regularnie i na tym kończy się ta moja ich pielęgnacja. Pisałem już kiedyś, że trwałość niemieckiej technologii potrafi być nudna, bo ile można chodzić w jednych butach. Moje nigdy nie przemokły na wskroś i w tym chyba tkwi recepta ich niezawodności w tym zakresie. Dla ekstremalistów, na wspomnianą w wątku potrzebę 100% ochrony przed wodą, można polecić jedynie zakup bardzo gustownych górskich gumiaków wyposażonych w najprawdziwszy wibram (opcjonalnie ćwiekowany) oraz właściwy system sznurowania opinającego kostkę. Cudo to jest przeznaczone do prac przy wycince lasu w terenach górskich, więc posiada dodatkowo metalowe okucie czuba chroniące przed urazami palce i śródstopie. O cenę nie pytajcie, bo jest adekwatna do zalet buta, czyli słuszna... - jakoś publicznie nie lubię pisać o pieniądzach.
Ile to waży z błotem?:)
Derty
A wiecie? coś sobie obiecałam podczas ostatniej bytności w Karpatach tych bardziej na wschód i południe...
Pamiętam wątki o butach, pamiętam, że kiedyś jeden z nich skończył się postem o treści mniej więcej: "można tak godzinami. A ja wam powiem, że ci, co Bieszczady znają najlepiej, w las ruszają w walonkach i z siatką BOSS w ręku".
No właśnie. Kupiłam sobie na targu w Werchowynie walonki (zapakowane w siatkę BOSS, nota bene) :mrgreen:... świat od razu stał się piękniejszy :D
Uśmiechy filuterne!
Katja
katja! to nikt cie nie pobije jesli chodzi o klimatycznosc obuwia :) i cieple i nieprzemokliwe .. i jeszcze z werchowyny!!
Skoro mowa o butach. Nie kupujcie campusa. To co mam to najgorsze buty trekingowe które miałam kiedykolwiek na nogach. Mimo impregnacji pija wodę jak gąbka. Mimo, że podeszwa jest z wibramu to jest tak śliska, że wywaliłam się na podłodze w domu, na mokrych płytkach. Nie odważyłam się je włożyć na lód. W wysokich górach ich założenie mogłoby się zakończyć śmiercią, w Bieszczadach kończy się pupozjazdami.
Każdy materiał - również Vibram po lodzie jeździ. Na śliskich kamieniach miewa problemy. Nic niespotykanego Lucynko.
Trzeba było raki dopiąć;)
A o jakości Campusa, to jest pół Internetu;)
Pozdrawiam:)
Wojtek przetestowałam kilkanaście par butów górskich. Od najtańszych po hanwagi. Stosowałam różnorakie wibramy w skali meindla. To co mam na podeszwach campusa jest pozaskalowe.
To po coś je kupowała?
Chciałaś na kosmetyki babo zaoszczędzić, a o włos byś się w gips zapakowała;)
buciki Campusa- przy -20stC rewelka stopa sucha i ciepla ok 0C po calym dniu przed wlasnymi nogami trzeba uciekac, wstyd zdjac przed noclegiem w schronisku bo smrod najlepsza atmosfere zabije obecnie uzywam GriSport na razie ok zobaczymy po wypadzie swiateczno sylwestrowym co wyjdzie dalej
Osobiście odradzam Becki, chyba że ktoś jest masochistą. Na pierwszy rzut oka jest OK. Ale w praktyce, to tak jak Gołas chyba w filmie "Barwy walki" mówił "buty z miasta nogi ze wsi".
Wiesz to bardzo trudno cokolwiek odradzać lub doradzać innej osobie, która ma całkiem inną budowę stóp.
Ogólnie wiadomo, ze buty z "górnej półki" to są Maindle, Raichle i Hanwagi, ale za jakość się więcej płaci.
Natomiast "średnia półka" zawiera więcej butów różnych firm.
Ja osobiście w ciągu ostatnich ok 15 lat miałam już Scarpa, Chirucca, Lowa, Wolfskiny, Trezety, Salomony, Campusy (przedtem zdarłam kilka par kultowych "Himalajów"). Żadna para nie wytrzymała na moich nogach dłużej niż 2 lata (chodzę po górach ok. 60 dni w roku, głównie nie po śniegu).
Jeśli chodzi o stosunek jakość / cena - z użytkowanych przeze mnie butów najlepszy miała Trezeta Cyclone. Natomiast zdecydowanie najmniej wygodne były Campusy (obdarły mnie do niemożliwości, przez dwa miesiące miałam rany na piętach.
Pozdrowienia
Basia
Barnabo mam nadzieję, że czytasz i dumasz nad butkami dla mnie.
Też miałem kilka par butów i do obecnych dojrzewałem doświadczeniami i niedostatkami poprzednich. Bieszczady to góry ze zmiennym podłożem i warunkami atmosferycznymi i aby mieć jedne buty, trzeba zastosować swoiste Wash & Go. Uważam za najważniejsze w butach to by predatory były samoczyszczące się czyli nie trzymały gleby po oderwaniu nogi od niej, by trzymały się na pochyłościach i żeby się szybko nie ścierały, skorupa głównie by nie piła wody czyli jak najmniej szwów, wg mnie najlepiej skóra odpowiednio impregnowana i z wysciółką, która pracuje na tyle by zmiana kąta piszczela do stopy nie czula oporu na tyle że o niej się myśli, teraz dochodzą już wynalazki gdzie wyściółka potrafi w jakiejś formie odprowadzać powietrze z przestrzeni pomiędzy nogą a butem. Nie dowierzałem w to ale teraz zwracam honor wynalazcom tego patentu. Górna półka butów to buty gdzie firma pakuje w naukowców sporo kasy w badania i polepszania komfortu, dlatego za wszelkie te patenty i wynalazki się płaci. Te patenty i wynalazki trzeba też dopasować do swojego chodzenia i spostrzegania komfortu. Moje obecne buty dają mi komfort że mam stopę z odczuciem wietrzenia (dochodzą tutaj też patenty skarpet), nie przesiąkają (chyba że chodzę po wodzie głębszej niż granica skorupy, mamm komfort w zmianie kąta stopy do piszczeli, nie odwiązują się, błotko całe wychodzi z predatorów gdy podnoszę nogę, trzymają się pochyłości. Same nie chodzą, ale ten patent mi nie jest potrzebny :). Każdy ma swoje doświadczenia i każdy coś innego dobiera pod siebie. ja trafiłem na swoje buty i raczej będę się ich trzymał.... chociaż jak wiem jest w firmie zespół ludzi co już pracuje nad ich polepszeniem. O marce i nazwie nie wspomnę bo to nie ma znaczenia. Tyle :)
Milety bezmembranowe wytrzymały mi prawie sześć lat ostrego łążenia. Solidne, mocne i twarde. Przy dobrej impregnacji niebardzo chciały przeciekać. W zasadzie sama skóra, minimalizm szwów, niewielkie ogómienie nosków. W końcu mi popękały na zgięciach, ale dalej się da w nich chodzić... No i jest co wspominać.
Tanie treki Wojasa - wygodne, ale bardzo delikatne, buty na jeden rok (sezon wiosna-lato-jesień).
Teraz łażę w Prabosach. Nie impregnuję, nie myję, często przemaczam w błocie, na bagnach i w potokach. Żywotność przy codziennym użyciu, bez dbania o nie oceniam na 1,5 - 2 lata, czyli całkiem nieźle.
Poza tym nie ma buta na każdą okazję, jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Najlepiej mieć przy sobie jakieś solidne pułbuty, mocniejsze trzewiki i parę gumaków - czyli coś odpowiedniego na każdą okazję. Interes nie polega na tym by w ciepłych trzewikach latem urządzić laboratorium mikrobilogiczne i obserwować ewolucję świata mikrobów.
Odnośnie śliskości to Vibram jest zawsze śliski - nie wiem Lucyna, gdzie Ty widziałaś nieśliski...
Bardzo wygodne do wiosenno-letnio-zimowego chodzenia gdy jest sucho są zwykłe skórzane półbuty np. Wojasa. Nie przesadzajmy z tymi tzw. trekami bo to jest dobre dla snobów, którzy przyjeżdżają w Bieszczady i łamią sobie członki przy pierwszym spacerze, albo się gubią w górach, w których zdrowy na umysle przedstawiciel Homo sapiens nie powinien się zgubić. Również podeszwy stosowane w niektórych lżejszych butach są stosunkowo mało śliskie chodź bardziej ścieralne.
Dobre jest to w czym się dobrze łazi, każdy ma trochę inne preferencje. Buty należy wybrać tak, żeby się nam dobrze w nich chodziło, a nie, że ktoś mówi, że te są najlepsze, a te najgorsze, bo to zazwyczaj g... prawda. Zawsze można znaleść jeszcze większy szmelc lub pełen wypas.
Nieśliski vibram był w moich ostatnich chirucach trazeta. Znakomicie trzymał się skały, dobrze śliskiej skały. Niestety, to nie były buty na Bieszczady. Za twardą miały podeszwę.
Najlepsze jakie miałam to były hanwagi alaska buty marzeń. Niestety, szybko je zniszczyłam. Miały jedną wadę były za drogie jak na buciki jednosezonowe. No i prawdę powiedziawszy chyba najcięższe jakie miałam.
Chciałbym zapytać, które z używanch przez was butów były najbardziej 'wodooporne'? Nie chodzi mi o potoki, czy bagna, ale które potrfiły najdłużej wytrzymać suche,w mokrej trawie, która w/g mnie najlepiej weryfikuje nieprzemakalność butów.
PS. Jak chodzi o butki, to doświadczenia nie mam prawie wogóle, zaczynałem od zwykłych trepów, 5 lat temu kupilem, zdawało się przez cenę, że dość dobre buty 'Columbia', niestety wogóle nie nadają się na deszczowe wycieczki (tak,były impregnowane od początku). Jedyną ich zaletą jest wygoda. Ponieważ należe do osób, które muszą najpierw przechodzić rok w butach by dopasowały się do nogi, te dopasowały się po pierwszym spacerze w góry, nawet mokre w środku,nie ocierają. Wytrzymałość też nie jest najgorsza, rocznie robię ok 150km, praktycznie tylko po Bieszczadach, na początku używałem ich w zimie do codziennego chodzenia i puki co trzymają się całkiem nieźle.
Chiruca i Trezeta to dwie osobne marki butów, każda z nich ma kilkanaście dostępnych modeli.
Obie firmy robią buty ze "średniej półki"
http://www.aventura.com.pl/chiruca.php
http://www.trezeta.com/PL/
Mi akurat "Trezety" bardzo spasowały ale jak pisałam - każdy ma inna nogę.
Pozdrowienia
Basia
Oprócz butów plastikowych i gumiaków nie ma takich.
I trzeba się z tym pogodzić.
W pewnym stopniu przed przemoknięciem może zabezpieczyć impregnacja ale po kilku godzinach chodzenia po mokrej trawie każde buty z wyjątkiem tych wymienionych wyżej będą mokre.
;)
Pozdrowienia
Basia
Eldoopo na mokra trawę najlepsze są wysokie gumiaki, najlepiej wyższe niż trawa, bo jak jest bardzo rośnie to najwięcej wody trawa "ma" w kwiatostanach. Wszystko inne przemoknie - najczęściej od góry. Nawet ochraniacze dość szybko w takich warunkach przemakają, a najczęściej zazwyczaj są zaniskie.
Okej, spróbuje prościej:
jak napisałem "Chciałbym zapytać, które z używanch przez was butów były najbardziej 'wodooporne'?"
część pierwsza zdania "z używanch przez was " chodzicie w gumiakch po połoninach?
część druga: "były najbardziej " - nie pytam całkowicie, tylko o takie które będą najmniej przemakać.
dziękuję
Klapki pod prysznic;)
W pozostałych (na poważnie to chodziłem w dwóch parach - takie tam z niższo-średniej półki - tyle, że nie kupowane w markecie;) mogłem przez strumień kilka razy przejść , w trawie natomiast szybko do chlupotania się przyzwyczaiłem;)
Pozdrawiam:)
Jeszcze raz Eldoopo mówię Ci, że jak jest sucho to kazdy wygodny but jest dobry, a jak jest mokro to łażę w gumakach. Też mają swoje wady, noga się zaparza zwłaszcza gdy jest ciepło.
Jeśli chodzi o typowe buty w typie treków to jest bardzo wiele podobnych modeli róznych marek. Każdy coś dla siebie znajdzie.
Jest ponoc taki model, który może być przydatny na bieszczadzkie trawska i błocko.
To tajga hanwag, bardzo wysokie buty. Nawet je mierzyłam. Z tego co wiem dobrze spisują się na biebrzańskich błotach. Nie wiem czy można je było w Polsce kupić.