http://wiadomosci.onet.pl/1431073,2677,1,kioskart.html
Wersja do druku
Ja p....ole jaki naiwny punkt patrzenia:
Cytat:
Otóż nie trzeba ściągać więcej turystów, wystarczą ci, którzy już są. Ale niech zostawią więcej pieniędzy. Zamiast tworzyć byle jakie pokoje dla przybyszów po wiejskich domach, warto zaoferować usługi lepsze, o wyższym standardzie, lecz droższe. Wtedy i miejscowi (no, przynajmniej niektórzy) będą mieli dochody, i przyroda mniej ucierpi.
Cisna kurortem? Zakapiory legendą? Polańczyk w Bieszczadach? heee?
Bieszczady juz nie takie dzikie? Pewnie ze gospodarstw agroturystycznych coraz to wiecej i drogi lepsze ale wystarczy zejsc z czerwonego szlaku i poszaukac po bocznych lesnych drogach gdzie moze nie ma tylu polonin ale woda ze zrodla czysta a i spotkanie nawet plochliwszych zwierzat dosc czeste. Przerazil mnie tylko ogrom nienawisci w komentaezach do artykulu od ktorego dyskusja sie zaczela
Myślę, że do tego nie dojdzie, bo warunki w Bieszczadach są specyficzne i to co w nich przyciąga ( co można zaoferować turystom ), to właśnie historia i kultura tych ziem, dzikość przyrody, spokój, czystość powietrza i wody. Przerobienie Cisnej czy Wetliny w zatłoczone kurorty odstraszy dotychczasowych i zainteresowanych górami turystów. Zatrzymajmy dzikie tłumy w Polańczyku i pozwólmy w Bieszczady dotrzeć prawdziwym miłośnikom wędrówek, koni i rowerów, którym do szczęścia potrzeba ciszy, ucieczki od spalin, jazgotu silników. Zobaczcie co się dzieje w Kampinosie, w Beskidzie Niskim !!! Quady i terenówki masakrują szlaki, straszą rowerzystów, pieszych i zwierzynę ! Koszmar :cry:. Jeśli gmina Cisna chce przyciągnąć turystów to niech zadba o różnorodność usług noclegowych i kulinarnych( dla studentów i dla zamożnej klienteli ) i zatroszczy się o lepszy transport na obwodnicach, lepsze warunki higieniczne w barach i wyciągi narciarskie. To nieprawda, że turystyka plecakowa jest w odwrocie ( jest na nią zapotrzebowanie nawet wśród starszej, bogatszej klienteli, która zrozumiała na czym polega wolność i troska o środowisko ) ale będzie, gdy dotychczasowe schroniska zmurszeją i zawalą się. Niech ścieżki dydaktyczne poza Parkiem Narodowym będą lepiej oznakowane i nie niszczone przez zwózkę drewna. Czekamy na nowe, zadaszone wiaty na szlakach. Przydałoby się może kilka nowych schronisk górskich o lepszym standardzie. Co by tu jeszcze ...? Niech ktoś wreszcie zacznie wypiekać razowy i wieloziarnisty chleb w bieszczadzkich piekarniach, bo te buły pszenne już mi uszami wychodzą :wink: i tylko zamulają.
Błagam przestań używać niestandardowych czcionek i kolorów. Ten Twój tekst jest prawie nieczytelny.
W czyim imieniu przemawiasz? Mam wrażenie, że używasz pluralis majestatis.
Po pierwsze mamy znakomite chleby w Bieszczadach. Z taką różnorodnością wypieków nie spotkasz się nawet w miastach. Polecam kołodziej z piekarni Szelców w Lesku lub chleb z morelami z Sanoka. Conajmnij dobre są chlebki z Baligrodu. Oprócz tego mamy znakomite tradycyjne wędliny z Zagórza czy z Ustrzyk Dolnych.
Po co schroniska? W każdej wsi jest po kilkanaście gospodarstw agroturystycznych o różnym standardzie. Bez żadnych problemów po jednodniowej wędrówce znadziesz nocleg. W wielu miejscowościach są niecieszące się popularnością schroniska PTSM. Kto czeka na te zadaszone wiaty na szlakach? Ja nie. Jest ich do diabła po szlakach i na miejscach biwakowych. Kto z tego korzysta? Kilka zostanie zmodernizowanych na terenie parku i to wystarczy.
Ścieżki poza BdPN są przeróżne. Jednego raczej nie można im zarzucić. Braku oznakowania. Raczej nie są konserwowane, część zarośniętych. Poza tym ile tych ścieżek masz na terenie gminy Cisna? Ścieżki są na terenie LP więc najpierw była droga zrywkowa, a później ścieżka.
I najważniejsze takpięknie mówisz o ochronie przyrody, o nieinwazyjnej turystyce i żądasz wyciagów narciarskich. Dobry, naprawdę dobry przykład świętojebliwości.
To gmina zajmować się ma gotowaniem? Być może jest źle, być może może być lepiej ale czegoś nie rozumiem. Chcesz barów mlecznych i mac czegoś tam w Bieszczadach?
Dziwne, bardzo dziwne, non stop jestem na szlakach i poza szlakami ale ani razu nie chciał mnie rozjechać quad. Ani żadnego rowerzysty ani tyż konia.
Kto ma zatrzymać te tłumy w Polańczyku Wasza Wysokość? Jak ja lubię ten podział. Ja prawdziwy człowiek gór i ta stonka niegodna do wędrowania po górach.
Wybacz ale to zbiór frazesów i nic więcej i to podlanych wielkomiejskim sosikiem i brakiem znajomości realiów.
Kuń jaki jest każdy widzi.
Naiwny? To jeden z realizowanych punków strategii zrównoważonego rozwoju. Być może te założenia będą kontynuowane. Wszystko zależy od tego kto wygra przetarg na napisanie strategii województwa i od tego co tam teoretycy wymyślą. Byłeś w ub. roku przewodnikiem krainy wilka więc wiesz w jaki sposób praktycy tę strategię realizują.
Oprócz nic nad wprowadzeniem tego rodzaju rozwiązań pracuje w Bieszczadach co najmniej kilkanaście osób. Efekty są widoczne. Pięknie sprzedał się sylwester. Poszły rozbudowane, drogie pakiety integracyjne. Tego oczekują od nas turyście. Wysokiej jakości świadczonych usług.
Z całym szacunkiem i nie żebym jakoś bardzo pragnął nowych schronisk, ale z tym "bez żadnych problemów" to gruba przesada. Bez wcześniejszej zapowiedzi i tylko na jedną noc jest ciężko, a w miejscowości na literkę W - wręcz graniczy z cudem (kiedyś był już na ten temat jakiś wątek). Poza tym schronisko to schronisko, a agroturystyka to agroturystyka - inny klimat tu, inny tam, a jeszcze inny przy ognisku pod gołym niebem (byle w miejscach do tego wyznaczonych, których jest mnóstwo - i tu niektórzy mogą mieć problem z wyborem ;) ). Dla każdego coś miłego :razz:
No właśnie Sir. Dla każdego coś miłego. Ostatnio paliłam ognisko w lesie (tu ikona pokazujaca jak bardzo się wstydzę) na Żukowie przy wiacie, której nikt chyba nie używał.
Wetlina, Ustrzyki Górne to bieszczadzkie koszmarki. Nie brałam tego tatałajstwa pod uwagę. Zresztą w Wetlinie już masz schronisko PTTK czy cuś w tym stylu. Czy nam podoba się czy też nie powoli schroniska odchodzą w przeszłość. Gdyby nie grupy zorganizowane część z nich nawet nie przędła by cienko. Świat zmienia się i należy iść z postępem. Czas na naukę spania w jamach.;)
Carmelita, słusznie prawisz. A gdyby tak dla "starszej, bogatszej klienteli" zorganizować jeszcze transport bagażu od schroniska do schroniska, aby mogli sobie wędrować przez Bieszczady bez zbyt ciężkiego bagażu na plecach. Można chyba o tym tylko pomarzyć, bo taka usługa przerasta wyobraźnie bieszczadzkich organizatorów turystyki.
Nie widzę w ogóle żadnych "pakietów" dla turystów plecakowych. Młodsza, biedniejsza klientela i tak sobie sama poradzi.
@Lucynko
Co do Carmelitowej czcionki, to masz rację.
Co do oczekiwań turystów, to zgadzam się z Marcinem, że wyciągnąć więc ej kasy z tych samych turystów, mających swoje oczekiwania, przyzwyczajenia i preferencje - niezmiernie trudno, żeby nie powiedzieć niemożliwe.
Rozumiem, że im lepsza jakość usług, tym lepiej, każdy chce zjeść dobrze i zdrowo, ale cena jest też pewnym ograniczeniem.
Dlatego jesli oczekiwania branży turystycznej to wzrost obrotów o 100%, to bez przyciągnięcia nowych turystów się nie obejdzie.
Przykre, ale faktycznie kiedyś Cisna chyba będzie kurortem, pomyśleć, że dzieciakom wciskałem kit o MacDonaldsie za górką;) a tu kiedyś się spełni.
Co do pójścia z postępem, to byłbym ostrożny;) Może w końcu przynieść więcej szkody niż pożytku.
Jezu gdzie to trzeba będzie łazić, by się na tych wszystkich rozłażących się jak robactwo turystów omijać...
Co do produktów lokalnych, to faktycznie smaczny ten chleb baligrodzki, Szelce pieką też pysznie...ale ile produktów z oferty takich Szelców jest "ulepszanych"?
Zresztą Carmellita jak każdy ma swój punkt widzenia.
Ty piszesz o rozwoju zrównoważonym, a ja bym teren w promieniu co najmniej 200 km oczyścił z wszelkich Krain Wilka i innych Połonin, bo one się przyczyniają do tego, by krainą wilka było to tylko z nazwy;)
A po co pakiety turystom plecakowym? I jaki ciężki sprzęt? Mój plecaczek 22 litrowy waży kilka? a 35 litrowy kilkanaście kilogramów. I co mam zatrudnić kulisa do jego noszenia?
Z punktu widzenia przemysłu turystycznego to margines. Wiesz mi, gdyby było takie zapotrzebowanie to pojawił by się i pakiet. Ta kraina powoli zaczyna żyć z turystyki i niech tak pozostanie.
To Twój punkt widzenia.
Tych samych turystów? Ile procent ogółu "stonki w rozumieniu my wszyscy) stanowią ci powracający. Max 20 %. Mówimy tu o promocji, przeadresowaniu oferty do gości indywidualnych i do zorganizowanych.
Podniesienie jakości automatycznie zwyżkuje podniesieniem ceny. Dobra jakość kosztuje. Tak już wstrętnie urządzony jest ten świat. Chyba tylko ja w tym roku chciałam podnieść ceny o 100 % i w pewnym sensie udało mi się. Nie przywidziałam tylko, że na rynku jest tyle młodych wilczków (kwestia stażu, a nie wieku), którzy będą pracować za czasami 1/10stawki. :lol: Po perypetiach ja trochę obniżyłam stawki, wprowadziłam ciekawe pakiety,których nie są w stanie wilczki naśladować i rynek podzielił się na tych, którzy zarabiają stawki standardowe i tych co pracują za 80-100 zł.Ot takie życie. Podobnie jest na całym rynku turystycznym. To tak zwana segmentacja rynku.:lol:
Skarbuniu pragnę Ci przypomnieć, ze Ty także jesteś stonką. Czy chcesz tego czy nie. Nie rozumiem Was stonkowatych :lol: Ja jestem uprawniony do korzystania z gór ale inni to nie. Piękny przykład naszej Koleżanki z forum. Po przejściu kilunastu kilometrów w dolinie Sanu jest tak oboloła, że nie może wstać od stołu. Dla niej to wyprawa, a dla większości stonki takiej jak ja to śmiech na sali puste krzesła. Może przestalibyscie watościować ludzi. Każdy z nas jest stonką i intruzem w krainie wilka.
Moge być nawet mega-stonką, ale ja mam prawo po tych górach chodzić, a te całe tabuny integracyjne niech spi***piiiiip
Nie każdy ma prawo korzystać z tej przyrody, nie każdy umie.
Każdy, kto nie jest wilkiem jest intruzem, ale oni sa intruzami wiekszymi. Ja jestem taki malutki intruz.
Więc ja zostaję, a tamci niech spie****piiiiip!
A Ty Lucynko sie przekwalifikujesz na bibliotekarkę - staz w katalogowaniu masz i na chleb u Szelców , czy tam z inna śliwka wystarczy.
Pozdrawiam;)
Chyba nie wszystkich.
Mój kolega już kilkakrotnie (średnio dwa razy w roku przez ostatnie kilka lat) prowadził po Bieszczadach grupy turystów z Holandii. Były to przeważnie starsze panie powyżej 60 lat.
Wyjazd organizowało biuro PTTK "Wierchy", które ma własne kontakty z biurami zagranicznymi.
Mieli transportowane plecaki, spali tylko w schroniskach PTTK (w tym w "Chatce Puchatka").
Nie przerażały ich dość prymitywne warunki, byli na to nastawieni. Interesowała ich sama wędrówka.
Warunkiem udanego wyjazdu był przewodnik, który po pierwsze doskonale zna rejon, po drugie doskonale zna język angielski, mój kolega spełnia oba warunki. A panie były zachwycone i wyjazdem i przewodnikiem ;)
Dodatkowo kolega jest z zawodu lekarzem, a z zamiłowania botanikiem. Więc i opiekował się paniami i opowiadał im o każdym kwiatku. Trudno się dziwić, że były zachwycone ;)
Miał różne niespodziewane przygody w tym jedna z pań na trasie tak nieszczęśliwie upadła, że złamała rękę. Dużo by pisać. Ale kolega poradził sobie ze wszystkim.
W roku 2008 prowadził tą samą grupę co kiedyś (zażyczyli sobie specjalnie jego jako przewodnika) ale tym razem w Beskid Sądecki.
Jak na razie to jest kilka (3-4) grup rocznie, "Wierchy" mogłyby przyjąć więcej grup, ale zasadniczy hamulec stanowi właśnie brak odpowiednich osób prowadzących - jednocześnie dobrze znających teren (praktycznie całe Beskidy, nie tylko Bieszczady, bo grupy w czasie jednego wyjazdu zwiedzają różne części Beskidów) i z dobrą znajomością języków.
Pozdrowienia
Basia
Niestety jestem pesymistką, czasu zawrócić się nie da.
A "miłośnicy dzikości" wyjeżdżają dalej na wschód i na południe, dopóki i tam nie powstaną kurorty. Ale do tego mam nadzieję jeszcze dość daleko.
Póki co - korzystajmy z tego, że tam są jeszcze dzikie góry.
Mój syn ze swoimi znajomymi właśnie pojechał w Gorgany, ależ ja mu zazdroszczę (niestety obecnie nie mam czasu na wyjazd).
Pozdrowienia
Basia
Świetna reklama kiepskiego biura słynącego z tego, że wyjatkowo źle opłaca przewodników. Tym większy szacunek dla Twojego kolegi. Dobry, a mimo to dla Wierchów pracuje. Wystarczy aby to biuro z którym wspólpracujesz podnioslo stawki to znaleźli by się i przewodnicy. W Bieszczadach Koledzy "pracujac w obcym języku" inkasują około 150-400 euro, a ile Wam płacą Wierchy. Dalej szukają osob, które za 150-200 zł dniówka mają być jednocześnie pilotami i przewodnikami. Kpina.
Mój kolega jest świetny :-P
A pracuje dla "Wierchów", gdyż nie tyle zależy mu na pieniądzach, co zależy mu na poznawaniu fajnych ludzi i na dobrze zorganizowanych wyjazdach, przy zachowaniu sporej wolności wyboru dla przewodnika.
Ważne dla niego jest przede wszystkim to aby to był wyjazd górski a nie "impreza integracyjna".
Tam np. nie ma przymusu realizacji tego czy innego punktu programu a tym bardziej ściśle trzymania się tego programu. Jeśli przewodnik uważa ze coś jest ciekawsze - może z własnej inicjatywy to zaproponować, byle by grupa była zadowolona.
Jeszcze się nie zdarzyło aby nie była. :smile:
Poza tym - opieka nad grupą przyjazdową wygląda tak - ze odbiera się ich w Balicach, towarzyszy w czasie zwiedzania Krakowa (tam jest zamawiany dodatkowy anglojęzyczny przewodnik do oprowadzania po mieście) a potem towarzyszy w czasie całego pobytu w Polsce, będąc jednocześnie tłumaczem, opiekunem, przewodnikiem górskim (dlatego trzeba mieć uprawnienia na cale Beskidy) i również oprowadza po ciekawych obiektach krajoznawczych jakie są po drodze. Np. jedziemy trasą przez Lipnicę Murowaną - to zatrzymujemy się przy tamtejszym kościółku i trzeba umieć opowiedzieć i o nim (po angielsku).
Biuro podróży zapewne na tym oszczędza, bo ma w jednej osobie tłumacza, pilota, przewodnika górskiego i przewodnika terenowego.
Poza tym - nie wiem czy "Wierchy" tak mało płacą - z tego co wyżej piszesz o stawkach - ich są znacznie wyższe (ale faktem jest że wymagania też są znacznie wyższe, choćby ta znajomość języków).
Nie jestem jednak upoważniona do rozmowy na takie tematy i w ogóle nie rozmawiam z innymi o tym ile mi płacą moi pracodawcy ;)
A "Wierchy" bywają od czasu do czasu również i moim pracodawcą.
Pozdrowienia
Basia
A rozumiem. Ciekawe podejście. Ja to jestem w górach oczekiwanym gościem, a inni niech sp...
Z tego co pamietam konstytucja gwarantuje nam równość.
Jak będziesz dzielił społeczeństwo, według jakich kategorii? Z tym, że nie każdy umie muszę się zgodzić. Tylko taka przypadłośc występuje częściej u osób indywidualnych niż u grup zorganizowanych. Tych ostatnich pilnują przewodnicy. A niektorzy potrafią postawić do pionu. Jak spełnia się życzenia nasze ministra od ochrony środowiska to my bedziemy mięc podobne uprawnienia jak pracownicy parku zwani szumnie strażnikami. Jak widzisz kariera mnie czeka, a spędzenie reszty życia w bibliotece.
Baśka nie rozśmieszaj mnie. Raz pracowałam dla tego biura ponikąd zmuszona do tego sytuacją (Kolega podpisał umowę, duże wymagania maleńkie stawki) Pół dnia wykłócałam się z biurem o zmianę programu (wejścia górskie dla dzieciaków, które nie potrafiły chodzić), a mimo to doszło do serii wypadków. Zapytaj się Kuby R o to dlaczego goprowiec miał nieprzyjemności i został zawieszony. Co wiosnę proponują mi prowadzenie grup więc znam ich stawki. Nie czaruj mnie, nie przejdzie.
Może mają inne stawki dla tych co znają angielski ?
I dla tych, którzy prowadzą dla nich grupy za granicą ? (jak ja)
Ale nie wiem, nie będę rozmawiać na tematy finansowe.
Zarówno mojemu koledze "się opłaca" prowadzić grupy cudzoziemców po Bieszczadach jak i mi "się opłaca" prowadzić polskie grupy po górach Ukrainy nie koniecznie chodzi tutaj o kwestie finansowe.
Zresztą pisałam wyraźnie - zarówno ja jak i moi koledzy (dla "Wierchów" prowadzi od nas z koła ok. 10 osób) pracujemy gdzie indziej i zarabiamy gdzie indziej - jako lekarze, nauczyciele, informatycy itd.
Obozy wędrowne prowadzimy w swoim czasie wolnym - w czasie naszych urlopów wypoczynkowych i wakacji, nie dlatego że chcemy zarobić jakieś ogromne pieniądze, ale dlatego że po prostu lubimy to robić. A wynagrodzenie jest tylko miłym dodatkiem.
To jest całkiem inne podejście niż to jakie reprezentujesz Ty i inni zawodowi przewodnicy (nic Wam nie ujmując).
Dlatego Wy nigdy nie będziecie zainteresowani współpracą z "Wierchami" zaś "Wierchy" z Wami, bazując na osobach, które przewodnictwo traktują bardziej hobbystycznie.
I może na tym skończmy bo odeszliśmy bardzo od tematu.
W temacie chciałam tylko odpowiedzieć Andrzejowi, że nie wszystkie biura nie mają pomysłów na "wczasy wędrowne" ;)
B.
Ja odeszłam od tematu. Nie rozśmieszaj mnie. Pozostań przy swoich złudzeniach. Nic mi do nich tylko proszę nie gloryfikuj kiepskiego biura podróży. Baśka prowadzisz te swoje imprezy dla Wierchów. Czytam sprawozdania. Ta imprezie jest po kilka osób. To chyba o czymś świadczy. Czasami mam trochę wolnego w sezonie i chcę wyskoczyć w ostaniej chwili gdzieś na wschód. Nigdy mi się nie udało, bo w dobrych biurach pttekowskich typu Rzeszów czy Sanok nigdy nie ma wolnych miejsc.
Różnica jest taka że imprezy "Wierchów" są ok dwukrotnie tańsze niż PTTK Rzeszów, ale za to PTTK Rzeszów (Sanoka nie znam) ma zwykle noclegi w dobrych pensjonatach i busa na cały czas podróży.
Natomiast imprezy "Wierchów" to zwykle imprezy namiotowe, gdzie cały dobytek nosi się na własnych plecach, podróżuje pociągami i miejscowymi autobusami.
To ma swój niewątpliwy urok ;) ale ludzie stają się coraz bardziej wygodni.
Zapewne trzeba będzie to przemyśleć i zaproponować coś innego niż dotychczas.
(tak na marginesie - w roku 2008 prowadziłam dwie imprezy - na jednej było faktycznie 7 osób, na drugiej 16 osób, co stanowiło już w zasadzie górną granicę tego jaka powinna być grupa, którą zabiera się w nieco trudniejsze góry, więc nie ma reguły).
B.
No cóż tanie mięso psi jedzą.
Basiu, dzięki za odpowiedź. A wiec nie jest tak tragicznie, jak myślałem. Notuję link Turystyka Aktywna - PTTK Wierchy Kraków
Lucyna, a może Ty masz coś z górnej półki, dla "starszej, bogatszej klienteli"?
Lucyna, dzięki za jasną odpowiedź.
Jest jednak jedna rzecz, której nie rozumiem. Dlaczego nie widać Bieszczadów w ofertach zagranicznych biur turystycznych? Widać tylko Tatry. Przykład - jedyna oferta do Polski firmy La Balaguère specjalizującej się w turystyce pieszej: POLOGNE - Cracovie et les Balcons des Tartras
Bieszczady nie chcą czy nie umieją zarobić na zagranicznych turystach?
Mamy duży problem z przystosowaniem bazy dla gości zagranicznych. Nie chcemy masówki. Są przygotowane m.in przez Zielony Rower oferty dla zagranicznych gości. To są imprezy dla wąskiego grona turystów.
W ubiegłym roku misliśmy napływ gości z Niemiec. Skończyło się to czymś w rodzaju traumy. Moim zdaniem region nie jest przygotowany do przyjmowania gości zagranicznych. Bariera językowa. Osobiście mnie bardzo niepokoją działania departamentu turystyki przy UM w Rzeszowie. Ostatnio rozmawiałam na ten temat i prawdę powiedziawszy nie podobają mi się ich pomysły. Chcą skoncentrować się na zdobywaniu rynków unijnych. Druga sprawa to ta, że inne regiony Podkarpacia usiłują przejąc dużą kwotę z promocji na swoje potrzeby, kosztem Bieszczadów.
Powoli wracają klienci ukraińscy. Jest podpisana umowa o tzw. małym ruchu przygranicznym. Ponad to okazało się, że dla gości ze wschodu Słowacja nie jest mekką. Wolą Polskę.
Czekaj czekaj mówiłam o sobie.
Dla Ciebie jako przedstawiciela starszawej, bogatej klienteli ofertę przygotował Boguś
www.zielonyrower.pl
O tak,trzeba "wyrzucić" wszystko co nie potrzebne , tak z plecaka jak i z życia, taki balast jest zbędny.Bo po co to nosić...?
Sprawdż i to jak najszybciej,...docenisz to. Ja to już przerobiłem.
ps. a pieniądze są tylko dodatkiem do tego, choć są niezbędne.
ps.'Ok już kończę i nie będę więcej "filozofował";)
No to ja tak w zarzewiu dyskusji wtrącę swoje: ja to bym chciała, żeby po Bieszczadach tramwaj kursował a na kazdym szczycie był przystanek. A gdyby mi się chciało wysiąść z tego tramwaju to żeby mnie w lektyce nieśli...no i żeby wszystko było zadaszone - bo przecież słońce piecze, deszcz może padać a i ptak na... I żeby od razu jak wysiądę kelener do mnie leciał (najlepiej w stroju bojkowskim) i serwował mi kiszone rydze albo inksze miejscowe rarytasy, a jak mi się znudzą to żeby mi przyniósł ścierwo w bułce z McJakiegoś tam , który byłby na każdym pagórku. No i żeby trawę siali bardziej zieloną a wszystkie szlaki żeby były wyłożone kostką brukową z krawężnkami malowanymi na biało (na moją cześć). Aaaaa no i zeby były toj toje co 200 metrów, a co 500 kabina prysznicowa. No i najważniejsze - ZEBY ZADEN NIEPRAWDZIWY BIESZCZADNIK MI PO SZLAKU NIE ŁAZIŁ!!!! Niech sobie siedzi gdzieś na dole, bo co ona tam kurde o Bieszczadach wie!!!
;);););)
To co piszesz przypomniało mi, że w lodówce mam jeszcze marynowane rydze z Zawadki Rymanowskiej :-P Idę sobie po nie.
B.
Asiu999
czekaj na rozpowszechnienie technologii, by osprzęt do wędrówek w wirtualnej rzeczywistości z dodatkami wszystkie zmysły obsługującymi i z mozliwością zaprogramowania wszystkiego od pogody, poprzez okolicę, towarzystwo, aż na kompozycji śpiewu ptasząt kończąc.
;)
Taak, to byłoby dobre rozwiązanie. Każdy by sobie w tych wirtualnych Bieszczadach postawił co tam tylko zechce - palmy, parasolki, oczka wodne, posążki buddy, place zabaw dla dzieci, mini kręgielnie, bary szybkie obsługi i bary wolnej obsługi i co tam jeszcze komu do głowy wpadnie jako świetny, odkrywczy, jedyny i niesamowity pomysł na Bieszczadzki krajobraz. A może wtedy te kilka zielonych górek i pagórków będzie się dalej rozwijało i zmieniało po swojemu - bieszczadzkiemu.
Tak naprawdę czasami przeraża mnie to, że dzisiaj normalna polska rodzina nie potrafi spędzić razem wakacji bez jakiegoś cholernego PAKIETU:shock:.
I że ktoś komuś każe zatrzymac się w Cisnej czy gdzieś tam bo - według tego kogoś - nie jest godzien pójść tam gdzie cisza, spokój i piękno. Ale może jak nigdy tego piękna nie dotknie własnym tylkiem siedzącym na kamieniu a nie na jakiejś ławeczce pod wiatą, jak nie usłyszy jak trawy szumią i jak nie poczuje, że ma też inne mięśnie niż tyllko te do obsługi myszki komputerowej i kluczyków samochodowych to nie zrozumie, że warto o to miejsce dbać - nawet jeśli przyjeżdża tu raz na 10 lat. Każdy kiedyś jest w górach pierwszy raz. I każdy ma do nich prawo. I nie trzeba nikogo nigdzie zatrzymywać.
Ale tego trudno nauczy się samemu.
Każdy z nas miał kogoś kto po raz pierwszy mu te góry pokazał - rodziców, przyjaciela, lub może mądrego nauczyciela.
I pokazał jak fajnie jest usiąść na pieńku, w miejscu gdzie pozornie nic nie ma i słuchać wiatru a nawet i nosić ten ciężki plecak.
Ale tego nie nauczy się ludzi za pomocą "pakietów" tylko zwyczajnie idąc sobie z nimi w góry.
Pozdrowienia
Basia