Znam obiekt tylko z czasów, kiedy nazywał się "Pulpit". To zdjęcie ma ok. 40 lat. Wtedy był to obiekt pożyteczny i na swoim miejscu. Chociaż czasem trzeba było za długo czekać, aż piwo przywiozą.
Cytowana wcześniej piosenka W.Szczurka to tylko poczteropiwna wizja mieszczucha, który wpadł tu kiedyś (lub wpadał czasami) a potem w ciepłym mieszkaniu opowiadał o tym znajomym. Przepraszam za uproszczenie, taki jet mój odbiór tekstu.
Może, gdybym miał luźny milion euro, wykupiłbym odpowiednio wcześniej "Pulpit", zakonserwował dokładnie stan istniejący - wygląd, wystrój, zapach, załogę, gości. Koniecznie też tego furmana w gumiakach. I patrzyłbym, jak romantyczna młodzież przychodzi tu chłonąć klimaty. Ale nie jestem przekonany, że wydałbym ten milion właśnie na to :)
P.S. Informuję, że aktualnie nie mogę odnaleźć tego miliona (chyba zostawiłem go w drugich spodniach), prosze więc o nienadsyłanie ofert i propozycji.
Zakładki