Na połoninach, przez które przechodziliśmy, pasły się głównie krowy. Na połoninie Ozirny spotkaliśmy mały kierdel owiec, zamkniętych w małym koszarze.
Nie wiem, czy tato zauważył, jakie miejsce zajął do podróży synekTutaj jest płasko, ale za chwilę UAZ będzie się wspinał pod spore wzniesienie.
Według ukraińskiej mapy, od dłuższego czasu idziemy niebieskim szlakiem turystycznym, którego śladów na razie nikt nie zauważył. Jest za to tabliczka, zakazująca przejścia podczas zagrożenia pożarowego. Zagrożenia nie stwierdzamy, idziemy.
Za chwilę skończą się kwieciste połoniny i wejdziemy w czarne czeluście Czarnego Czeremoszu.
Na dno doliny schodzimy nieco powyżej miejsca, gdzie na przedwojennej mapie zaznaczona jest tu gajówka Stefulec. Za czasów radzieckich i ukraińskich, dopóki istniała droga od Szybenego, nadal działali tu leśnicy.
Po drugiej stronie rzeki tryska jedno z burkuckich źródeł. Przybyliśmy więc "do wód"!
A woda w źródle taka:
W pobliżu postawiono wiatę (jeszcze niedokończona) i tablicę informacyjną. Świeżo zbudowany jest też - pokazany dwa zdjęcia wyżej - mostek. Nie było to proste zadanie, bo dojechać tu można tylko korytem potoku i samochodem o prześwicie ponad pół metra.
To kolejne dawne zabudowania pracowników leśnych.
Tylko tak się da zawędrować w te rejony.
Jeszcze niżej było tak.
Miejsce, o którym wspominasz, jest po drugiej stronie Czeremoszu. Właśnie się tam udajemy. Będą też prycze;-)
W tym odcinku wykorzystałem kilka zdjęć autorstwa bartolomeo, bo mi do chronologii pasowały. Może mnie za to nie poturbuje, bo jest daleko.
Zakładki