W wieczór poprzedzający wyjazd wyczyściłem buty i wypastowałem elegancko po czym ustawiłem je w przedpokoju. Następnego dnia po pracy wpadłem do domu i szybko się przebrałem w normalne ciuchy wyjazdowe, zarzuciłem plecak, chwyciłem rakiety , aparat fotograficzny, klucze, butelkę z wodą i wybiegłem z domu mijając po drodze stojące niby na widoku moje buty górskie. Że się słowem nie odezwały to się nie dziwię ale, że Kuna, która już na mnie czekała nic mi nie powiedziała?Wystarczyło słowo – a tak siedzę w samochodzie i kombinuję jak im to powiedzieć, że nie mam butów, żeby mnie z auta nie wyrzucili. W końcu się odważyłem i wyrzuciłem to z siebie. W kabinie zapadła cisza i wszyscy zaczęli zerkać w moją stronę, czy mówię to poważnie, czy tylko taki żarcik niewinny. Jak już do współpasażerów dotarło, że to nie żart, to się posypało na mnie ze wszystkich stron: jak to butów? Jak można zapomnieć butów? No jak?
O raju, też mi afera.
I te pełne wyrzutów spojrzenia w moją stronę.
Zakładki