buuuuuuuuuuuuuuu! nie jestem "turysta kwalifikowany" - na ukrainie mialam tylko 25 kgbuuuuuuuuuuuuuu
![]()
buuuuuuuuuuuuuuu! nie jestem "turysta kwalifikowany" - na ukrainie mialam tylko 25 kgbuuuuuuuuuuuuuu
![]()
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Pozdrav
He, he...zupełnie jak ja do niedawna. Ostatnio jednak znów mnie wzięło na taszczenie wora :D Jeżeli mam świadomość, że nie musze wrócić do pkt wyjścia, to czuję się znacznie lepiej. Nie ma tego nerwowego patrzenia na zegarek: ostatni busik zaraz, a ja dopiero tu. Wycieczka zaplanowana w bardziej odległy kąt gór musi być ściśle kontrolowana pod względem czasowym i to jednak jest coś, co psuje mi cały smak szwendania po górach :D
Plecak nieco ciąży, ale nie jest już tak, że trzeba zakitować wszytko do środka i z miną skazańca wlec się po szlaku. Jadło czeka na nas w sklepach w każdej wsi, półkilogramowa bańka gazu wystarczy na 2 tygodnie bez ograniczeń, a nawet można się bez niej obejść i gotować na ogniskach. Nawet puszki jakies cieńsze (gorsze) robią ;P Spanko jest teraz nadzwyczaj lekkie. Namiot też. Naprawdę trudno jest zapakować do wora tyle, żeby przekroczyć magiczną 30-tkę :P
Więc Bubo nie bukaj :D Albo...weź kilka kamyczków na pamiątkęI tak jesteś wykwalifikowana :D
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki