Hej :D
Nie narzekajcie na quady. Są lekkie zwinne i stosunkowo czyste ;> Ostatnio w Gorcach gość na szlaku turystycznym usiłował mnie rozjechać jeepem czy czymś takim. Pewnie by tak dziarsko nie gnał, ale z tyłu grata miał zainstalowaną panienkę-blondynkę.
A jeszcze nieco szlifując antyczny wątek terenów prywatnych powiem, że w cywilizowanych krajach praktycznie zawsze jest dostęp do obiektów zabytkowych, rezerwatów itp, jeżeli są otoczone gruntami prywatnymi. To raz, a dwa - w USA i Kanadzie czasem zamykane są całe doliny dla obcych. Ale jak donosi mój znajomy, to są zwykle bramy na drogach wjazdowych, aby ograniczyć ruch aut pod oknami rancz.
Co do kultury w górach: nigdy nie zostałem pogoniony na prywatnych włościach góralskich, ba, zachęcano mnie bym nie lazł szlakiem tylko 'pojdziecie panocku hań na holę i u samiuśkiej góry jest ściezynko tako mała, to biyndziecie szybciej na górze'. Ale zdarzało mi się usłyszeć 'won', gdy wlazłem na property jakiegoś mieszczucha z Kraka lub Wawki;> Wniosek: chyba ci wychowani w górach mają jakiś niepisany kodeks postępowania z przybyszami. Jaki kodeks mają przybysze to inna sprawa. Wg mnie obowiązuje hierarchia: kodeks PRAWDZIWYCH, RDZENNYCH MISZKAŃCÓW GÓR ponad kodeksami przybyszów. Polecam zastanowieniu. Święte prawo własności, to nic innego, jak przejaw egoizmu. Społeczeństwa lepiej uładzone od naszego ograniczają nieco jego moc, aby ludzie czuli się lepiej wśród siebie;> W związku z tym wymyślono pewne strefy prywatności. Amerykanie nawet ich nie oznaczają płotami, a tylko jakims krzaczkiem, bordiurką itp, bo tak powszechne jest uznanie faktu ich istnienia i szacunek dla niego.
Reakcje pana z Hulskiego rozumiem jednak - mój znajomy ma 'pałac' z pięknym parkiem, wpisane do rejestru zabytków, miejsce śliczniutkie i, niestety, ściągające ludzi od wiosny do jesieni. Włażą jakby nigdy nic watahami, pomimo tego, że ktoś tam np siedzi i ucztuje na trawce, pierze gacie w miednicy albo zwyczajnie op...ala się na leżaczku. Jeden na stu wizytujących wysyła 'giermka z białą flagą', aby ustalić warunki zwiedzania obiektu. Reszta uważa, że brak płotu jest wystarczającym powodem, aby wejść. Razu pewnego spod drzewa, na którym hamaczyłem, pewien milusiński sąsiad zaczął zbierać chrust na ognisko. Nawet dzieńdoberka nie usłyszałem. Więc nie denerwujcie się drodzy forumowicze na tabliczki...



Odpowiedz z cytatem
Zakładki