Siła wyższa - generalnie cały wyjazd miałem po części skopany - kontuzja psa. W sumie nigdzie nie mogłem sie na dłużej ruszyć, gdyż musiałem wracać żeby go wyprowadzić. W efekcie już w niedziele rano spakowałem manele i pojechałem do domu. Ale korci mnie bardzo - więc chyba niedługo znowu będę w Bieszczadach.
p.s - pies już wyzdrowiał.
Zakładki