...Poranek cudny jak zwykle... no bo gdzie ma być cudniejszy jeśli nie z widokiem na Osławę... Już dawno się tak nie wyspałem.. Teraz rzut oka na mapę zawieszoną na ścianie, na widok za oknem.. na psa, który błaga żeby mu urozmaicić nieco żywot... i po 10 minutach słychać trzask gałazek w lesie i szalony pęd kundla przed siebie... jak zwykle pierwszym przystankiem była hodowla dziko-świń niedaleko, ma tam porachunki z jednym knurem bo zwyczajowo go obszczekuje, a tamten nie wzruszony chrumka przy ogrodzeniu, jakby drwił... Tylko któremu lepiej ? Rudy nie skończy na stole z jabłkiem w zębach.. a jak już to sam na niego wlezie żeby pomóc siostrzeńcowi uporać się z obiadem, od kumpelska przysługa, nie mogą bez siebie żyć.
Leniwie człapię sobie na Dział, tam zwykle Rudy obszczekuje burka w siedlisku, a ja sprawdzam postępy w pożarciu przez czas starej chałupy i stodoły obok... powrót na obiadek i ruszam dalej... Cudem udało mi się zdąrzyć na autobus - kierunek azyl... tłok straszny, ludziska wracają z miasta, dzeciaki ze szkół... zapach pksowej H9tki niezmienny od lat... Dociskam się na sam koniec , żeby usiąść na silniku, taki rytuał, jeszcze z podstawówki, na końcowych fotelach albo przedostatni rząd po lewej przy oknie.. tam najlepiej mi się podróżuje. Mijam po drodze kilka znajomych twarzy, już od lat Ci sami ludzie , ta sama trasa, wymiana aktualnych informacji i najgłupsze pytanie na świecie: Co u Ciebie? Powtarza sie ze trzy razy... tym razem mam czas wrzucić na uszy trochę muzyki, wspólpasażer wysiada w Czaszynie.. Wiecie jak powstała ta wieś ? W pewnym momencie budowy trasy kolejowej, robotnicy zatrzymali się bo brakło budulca, ktoś powiedział Cza szyn! I tak już zostało :) Mniejsza o fakty historyczne ;-) Nie przepadam za Czaszynem, bo nie zdarzyło mi się jeszcze w nim złapać stopa, zawsze kiedy ląduję w pobliżu, całą wiochę muszę przedrałować z buta, i to zazwyczaj pod Górkę, stąd też śmiało stwierdzam że jest to jedna z najlepiej mi znanych wiosek ;-) Czasami zdarzało mi się zatrzymać przy sklepie, a tu już jak wiemy jest centrum kulturalne i wymiana informacji sunie pełną parą, jeszcze zanim się dany fakt pojawi, pod sklepem już wiedzą , ba, i mają kilka oryginalnych wersji, dominuje zasada różnorodnej prawdy. Raz też nieomalże kupiłem 100 letnią chyżę za jedyne 2000zł, bo właścicielowi skończyło się paliwo, niezbędne do wykonywania skoków w absurd, tak potrzebnych dla utrzymania jasnej sytuacji. Niestety chałupka stoi przy samej drodze i sobie gnije, bo Pan nie zgadza się na rozebranie i przeniesienie w bardziej urokliwe miejsce... dusi Go sentyment i postępująca astma. Uroczy świat dookoła, na pierwszej serpentynie spoglądam ku rodzinnemu gniazdu, gdzies za Banią widać Miarki i dachy domów w Olchowej. W uszach muzyka, przed oczami wyrastają mi Piersi Glencoe, tak różne Góry od tych za oknem, a jednak mają równie wielką moc przyciągania. Jeśli kiedyś przytrafi Wam się pojechać do Szkocji, choćby na jeden krótki weekend, to nie wolno się wtedy wahać, i niech to będzie Glencoe.



Odpowiedz z cytatem
Zakładki