Krótki opis uzupełniający relacji Czapy (z mojego punktu widzenia)
Warunki śniegowe na trasie były o wiele lepsze niż w poprzednich dniach.
Przede wszystkim szlak był przetarty przynajmniej w lesie.
Na odkrytych przestrzeniach było już gorzej, ale było coś widać i nie trzeba tracić czasu na zastanawianie się nad wyborem drogi.
Początek dnia był dla mnie bardzo ciężki. Nie lubię dużych odprężeń na trasie, później ciężko mi się zebrać do kupy i wejść w swój rytm marszu.
Do Smereka pogoda była ogólnie rzecz ujmując przejrzysta.
Już na samym szczycie zrobiło się mocno pochmurnie, gdy dotarliśmy do Orłowicza zaczęło porządnie wiać i spadła nam troszkę widoczność.
Na początku Duńczyk trzymał się dobrze, jego niewyspane noce i zmęczenie dały znać o sobie za przełęczą.
Co innego Ela.
To kobieta na baterie. Nie widziałem co rano jadła, ale ciężko za nią było nadążyć.
Może dlatego, że jak mówi Diabeł "to nie człowiek, to miejscowa"
Od przełęczy śniegu nam przybyło, na początku szedłem bez rakiet, ale w końcu założyłem swoje dopalacze i udało mi się zmienić Elę na prowadzeniu.
Podejście pod schronisko było wyczerpujące.
Marzyliśmy z Czapą o rozbiciu namiotu niedaleko chatki, ale nie było takiej opcji (może następnym razem).
Gdy już wszyscy poszli spać postanowiłem udać się na ostatniego tego pięknego wieczora pecika.
Stojąc tak w drzwiach schroniska zauważyłem na wprost przede mną trzy czołówki, była już prawie północ. Światełka wyraźnie poruszały się w moją stronę.
Stałem tak dobre 20min. Światła raz zapalały się, raz gasły raz jedno raz drugie.
Myślę sobie, nic tylko ktoś tak jak my próbuje się zimą, tylko wyszedł za późno i ma teraz problemy.
Wracam po kogoś, aby potwierdził że nie mam przewidzeń.
Ela wraca ze mną przed schronisko.
Wypatrujemy świateł, niestety nic nie widać.
Mgła sie przerzedza i widzimy światła, ale samochodów jadących w dole drogą.
Jestem na 100% pewien że widziałem jednak światła czołówek i były wyraźnie na wysokości szlaku, a nie na dole.
Wychodzimy kawałek na szlak.
Jednak nic nie widać, tylko samochody w dole.
Sam już nie jestem pewien.
Wracamy do schroniska, Elę obarczam odpowiedzialnością, jeżeli jednak ktoś tam był i idę spać.
Widok samochodów na drodze na dole, zwiastuje poprawienie pogody na jutro
cdn...
Zakładki