Poczytałem trochę książki A. Potockiego o Zakapiorach. Wyłania się z niej przerażający obraz. Czytając ją można odnieść wrażenie, że Bieszczady są jakimś obozowiskiem dla alkoholików i meneli. I jedynie A. Potocki jawi się w tym świecie niczym Duch Święty, który ratuje tych ludzi przed głodem i chłodem. Nawet jeśli nie wszystko jest prawdą (a na pewno pan A. Potocki przecenił swoją rolę - zresztą pisze sam o sobie, więc mogło go trochę ponieść) i jedynie 10% z opisu tych ludzi zdarzyło się naprawde, to i tak obraz takiego tzw. Zakapiora jest przygnębiający.