Januszu dobrze, że rzuciłeś procentami, wprawdzie mocno okrągłymi, ale przynajmniej nie dałeś sobie głowy obciąć!
Bo już nie miałbyś na czym czapki nosić...;-)
Życie jest pełne niespodzianek!
I takie było to spotkanie...
Jak zwykle, biegiem minęłam Muzeum Narodowe, zaśnieżone czołgi i samoloty.
W willi Pniewskiego witał Pan Adam – pracownik Muzeum Ziemi, bardzo miły i przy tym skarbnica wiedzy (z chłopakami na zdjęciu). Zawsze chwilę gawędzimy o ciekawostkach historycznych.
Wpadłam do sali z różnymi kośćmi i minerałami – tam są spotkania, na początku panowało małe zamieszanie...(pozostali bieszczadnicy zyskali czas na lokalizację miejsca;-)
Z małym opóźnieniem prelekcję rozpoczął Mateusz Troll, natomiast Wojciech Krukar – od świtu zmagał się z przedwiośniem;-) miał spore problemy z dotarciem na miejsce...Podobnie miała się sprawa z mapami..;-)
Zasłuchani w opowieści Pana Mateusza, poczuliśmy małe poruszenie...
Ogłoszono, że Pan Wojciech Krukar dotarł na spotkanie
I po przerwie ruszyła druga część relacji tworzenia mapy Czarnohory.
Sprawa z mapami miała się tak, że najnowsza wersja Czarnohory została pośpiesznie wydrukowana na potrzeby spotkania, jednak w wersji połowicznej. Z awersem ale bez rewersu;-) Taka nieposkładana do zwinięcia w rulon.
I ta wersja „gratisowa” rozeszła się jak ciepłe bułeczki;-)
Przy tym z zawziętością nękaliśmy autorów o autografy.
Piwo...to mało powiedziane...;-)
To było ukraińskie piwo, lane z beczki plus wareniki, pielmieni i soljankaEch!
Klimaty wschodnie, tak nami zawładnęły, że zaczęliśmy snuć plany na przyszłość...Dość bliską;-)
Jak wyjdzie, zobaczymy...
Najwyżej, znów spotkamy się przy planach;-)
Zakładki