KOCHANI... dziękuję za dobre słowa.
Zapłoniłem się sie jak chłopiec jeszcze przed inicjacją. A to nic wielkiego, coś tam wydobyłem z serca, bo dawne Bieszczady to moja wielka miłość (mojej żony również) i "wspomnień czar".
Cdn. będzie, ale wybaczcie trochę później, po prostu mam okresami utrudniony dostęp do netu, a i czasu brakuje.
Do "Jastrzębia" - życzę Ci powodzenia w odszukaniu członków wyprawy Olgierda i dowiedzenia się "jak to było". Ja nigdy się tym nie zająłem, chociaż z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się, że powinienem. Po prostu świeży żal był wtedy zbyt bolesny.
Co do okoliczności tragicznej śmierci Olgierda w Hindukuszu - z niejasnych przekazów znam taką wersję.
Grupa w części swojej wyprawy miała w planie przepłynięcie kajakami jakiegoś odcinka górskiej rzeki. Z powodu meandrów pogodowych stan wody i porywistość strumienia jak na tę porę roku były zbyt duże. Miejscowi twierdzili, że jeszcze nikt w takich warunkach tej rzeki nie przepłynął.
Na to Olgierd stwierdził - a ja przepłynę. I popłynął samotnie ........
Znając trochę jego charakter wierzę, że tak mogło być.
Pzdrawiam wszystkich zainteresowanych "starą" historią Bieszczadów



Odpowiedz z cytatem
Zakładki