Andrzeju więcej optymiznu proponuje i będzie ok. A tak na poważnie to poruszasz bardzo poważny problem promocji Bieszczadów. Tu nie idzie o indywidualne działania ale o koordynację wyjazdów, funduszy, ofert itp. Niestety tego nie ma, co nie znaczy że kiedyś nie będzie. Dziś jednostki myślą o liderowaniu i to troche utrudnia. Lesko chce być lepsze od Ustrzyk, Ustrzyki od Leska, Marszałek od Wojewody Staszk od Franka i tak to idzie. Ale swiadomość wspólnego dobra, mam nadzieję że wzrasta i kiedyś osiągnie poziom Wspólnego Dobra Bieszczadzkiego. Bardzo dobrze że Ela poddała ten temat na forum bo miło się czyta rózne opinie, nie tylko samej autorki. Chyba o to chodzi aby odważnie prezentować swoje poglady, aby rozmawiać o tym co często jest już faktem, ale nie wiemy czy mamy na to jakis wpływ czy nie. Nie wiem czy zauwazyliście w tym roku zagrodzoną linię brzegową koło przystani Białej Floty, na Zalewie Solińskim. To też lokalna rywalizacja, a przecież jezioro nie jest niczyją własnością. czy ktoś pomyślał jak do tego niestrzeżonego kąpieliska dopłynąć z pomocą? Rozmawiajac możemy po pierwsze wyciagać wnioski, pokusić sie o refleksję własnych przekonań, działań i myslenia innych ludzi ale co najważniejsze możemy uczestniczyć w takich konferencjach czy spotkaniach z przemysleniami, co zrobic aby cywilizując pewne nowe formy wypoczynku uwzgledniać nie własne racje,lecz zrównoważone racje wielu ludzi, którzy własnie dzięki wywołaniu tematu zabierają w tej sprawie głos. Nie jestesmy wstanie wszyscy bywać na wszystkich tego typu spotkaniach, ale ważne jest abyśmy tam będąc zabierali głos i brali ciężar współodpowiedzialności za losy naszych kochanych Bieszczadów.
Oczywiście, że nie.
Rozumiem potrzeby ludzi tam mieszkających.
Tylko nie chciałbym by zamieniono je w lunapark.
Wyobraź sobie 3,5 miliona turystów rocznie (proporcjonalnie do wielkości TPN), 4 razy więcej quadów i innych motocrossów w okolicach parku. Kilka razy większa infrastruktura.
Przy zwielokrotnieniu ruchu, przy silnej presji społecznej (turyści + obsługujące ich firmy) już krok od "zluzowania" nieco ochrony przyrody.
Z mojego punktu widzenia (biorąc pod uwagę moje własne preferencje i upodobania) to chętnie bym widział tam mniej niż obecnie ludzi.
Egoizm? Może i tak.
Pozdrawiam :)
A w Czarnej Gmina organizuje festyn "Lato w Czarnej" gdzie występuje "znany z list przebojów " zespół i takich festynów jest mnóstwo .Dla kogo :dla piwa,dla organizatorów czy dla turystów nie wiem . Akurat pracuję w branży w której jest czas dłużej pogadać z ludźmi więc wiem ,że ludzie narzekają na brak oferty kulturalnej . Praktycznie poza Aniołami nie ma dużych imprez . W innych regionach latem praktycznie co tydzień są imprezy z gwiazdami . Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcemy żyć w skansenie i na tym zarabiać czy starać się budować ofertę w inny sposób. Dlaczego np nie lamsować Czarnej jako bieszczadzkiego Kazimierza Dolnego mieszka w okolicy wielu artystów różnorodnych mających swoje pracownie, mających coś do powiedzenia lub opowiedzenia. Dlaczego ludziom z zachodu nie zaproponować usługi pisania ikon z poświęceniem ich w cerkwi. Dla nich to coś niebywałego.
Dlaczego nie zorganizować szkolen dla nauczycieli ,którzy przecież zawsze sie dokształcają , w oparciu o Bieszczadzkie Centrum Certyfikacji Produktu Lokalnego. Powiem tak : Jeżeli ja mogę zbierać indywidualne oferty dotyczące organizowania kursów i warsztatów nie istniejąc z tą ofertą w internecie to znaczy ,że taka oferta jest do sprzedania grupie. Nie wiem gdzie jest problem ? Czy problemem jest cena? może ale jeżeli rocznie mam ok 1000 osób indywidualnie w cenie wyższej niż dla grup to chyba nie do końca to cena . Czas? może jeżeli grupa przyjeżdża na weekend to nie ma czasu na warsztaty. Może trzeba ofertę opracowywać wspólnie czyli usługodawca i pośrednik. Dla mnie Bieszczady to zawsze jest i była kraina ciekawych ludzi :artystów ,poetów , niepokornych itp. Dlaczego solina nie podpiera sie Jasienicą przecież w solinie napisał jedną z ważniejszych książek historycznych. Zauważcie ,że w innych rejonach Polski nawet jak urodził się tam jakiś "Stasek" który coś zrobił dla lokalnej społeczności to przynajmniej ma tablicę pamiątkową . Gdzie Fredro, Pol, Dobrzański i inni. Problemem jest to ,że nie ma w Bieszczadach rdzennej ludności więc brak ciągłości kulturowej. Nie zmieni tego zauroczenie wielokulurowością przedwojenną.
Ale skąd mamy czerpać?
Dobre, naprawdę dobre. Może jednak odwrócimy sytuację. Może dlatego, że ciągle szkolimy się, bierzemy udział w konferencjach, mamy ciekawe programy to mamy też i klientów. Jeżeli chodzi o ceny. Tu rzeczywisćie masz rację. Bieszczady są jednym z najdroższych regionów w kraju. Mimo tego nie narzekamy, mamy duże obłożenie. Cena jest "rzeczą" względną. Szczególnie cena usługi. Nie mamy monoplolu, wprost przeciwnie jest sporo młodych, dynamicznych osób które chce dorwać się do "tortu". Jak kiedyś zauważyłeś usługa przewodnicka może być wyceniona od 40 do 700 zł. Wszystko jest względne na tym padole łez.
Warto pamietać że już za trzy tygodnie znikają granice z Słowacją, również te w górach. Będziemy więc mieli nie tylko doczynienia z turystami wjeżdżajacymi na tereny strzeżone od strony Polskiej ale i z strony Słowackiej. Czy jest jakiś punkt informacji gdzie mozna kupić mapkę na której jest zaznaczona legalna choć jedna trasa terenowa czy górska na np, przejażdżkę skuterem. Myślę że trzeba stworzyć wszystkim warunki do uprawiania turystyki aby wyeliminować kolizję. Uważam że jest miejsce dla wszystkich oczywiście mysląc w kategoriach że na Tarnicę można wedrować tylko pieszo a na quadach, motorach itp. jeżdzić np. po byłych poligonach czy terenach dzikich. Niech to będzie 50-100 km od BPN ale niech będzie. Jeśli nie to zamiast mieć uporządkowaną turystykę będziemy mieli na szlakach pieszych, zmotoryzowanych piratów czy jak ich tam zwą....
Jestem optymistą i mam nadzieję, że Bieszczady będą się rozwijały zgodnie z moja wizją. W przeciwnym wypadku nie pisałbym tutaj.
Rozumiem Twój punkt widzenia. Ja też nie chcę tam widzieć tłumów. Chciałbym po prostu, aby można tam było wygodnie dojechać, spać i zjeść w przyzwoitych warunkach. To jest minimum, a co do reszty to mogę sobie sam poradzić. Wolałbym jednak, aby oferta turystyczna była jak najszersza i abym miał jak największy wybór.
Najlepszy punkt IT jest w Cisnej i nawet pod groźbą kary cielesnej zawsze tak będę twierdził.
Większość terenów w Bieszczadach jest chronionych prawnie np w gminie Czarna niemal 100% .Jestem za ucywilizowaniem problemu motoryzacji leśnej ale w tej chwili wielu z organizatorów takich wycieczek łamie prawo .PoprostuTeż mam nadzeję ,że ruch na granicy Polsko -Słowackiej będzie w obie strony tzn Słowacy też będą odwiedzać Bieszczady nie tylko targowisko w Krośnie
![]()
Elitarność oferty. Oferty kulturalne cieszą się małym powodzeniem. Dlaczego? Może dlatego, że ludzie nie chcą płacić za "kulturę". Znam to z praktyki. Zakladam, że oprowadzam przeciętną grupę. Program standardowy.
Czarna cerkiew- kupują widokówkę, bo przewodniczka im tłumaczy, że zarobione pieniądze ksiądz wydaje na remont świątyni. Co najważniejsze widzą efekty swojej "dobroczynności".
Połonina Wetlińska-wstęp jest opłacony przez organizatora. Prezentuję gościom wydawnictwa BdPN. Kosztują grosze np. świetny klucz do oznakowania roślin niecałe dwa zł. 1-2 osoby kupią.
Dajmy na to galeria i smażalnia pstrąga na Przysłupiu. Idą do galerii aby zrobic mi przyjemność. Pooglądają, czasami kupią jakąś pamiątkę. Za to oblęzenie w smażalni. Piwo to jest hit.
Solina zapora ok, jest ładnie ale obok znajduje sie taka fantastyczna atrakcja czyli uliczka handlowa. Ileż tu jest atrakcji: drewniane żółte miecze, czarno-żółte topory, popielniczki z napisem Solina itd, itd.
Byłam tez tak naiwna. Moje wiosenne posty o tym świadczą. Wpadłam na genialny pomysł aby wytyczyć trasy do przejażdzki tym badziewiem na terenie gminy Solina. I co? Kolega, który zajmował się konserwacją ścieżek spacerowych poszedł do Wójta. Wójt nie zgodził się. I to była przemyślana decyzja. Gdyby wyraził zgodę to mieszkańcy okolicznych wiosek roznieśliby go na widłach. Kiedyś przy kawie wygadałam się w pewnej knajpce w Polańczyku, na szkoleniu, że to był mój pomysł. Myślałam, ze mnie zlinczują. Poprostu ludzie Was nie chcą w Bieszczadach. Boją się Was i nic tego nie zmieni.
A'propos otwartych granic. Nie mozecie przenieść się na Słowację?
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki