[całkowicie OT]
Nooo
Kolejnego dnia we Lwowie na ul. Krakowskiej spotkałam Bubę.
Ponieważ wcześniej znałam Ją tylko ze zdjęć, więc podeszłam (właściwie podbiegłam) i pytam "Przepraszam czy Ty jesteś Buba ?"
Buba właśnie jechała na Krym.
Relacja z Krymu będzie za jakieś 3-4 dni jak wreszcie uporządkuję zdjęcia.
Pozdrowienia
Basia
Ja Ci Piskalu powiem więcej…potem przyjedzie następny autobus, potem następny, następny, potem przyjedzie wesołe miasteczko i cyrk a potem znowu pięć autobusów. Potem to miejsce stanie się planem filmowym filmu „Most Zły” gdzie w końcowej scenie rozegra się wielka bitwa „stonki” z „prawdziwymi chaszczownikami”. Orężem będą klapki z jednej strony, a z drugiej „odpowiednie obuwie do chodzenia w Bieszczadach”. Od razu uspokajam – „stonka” polegnie i odniesie wielkie straty. Na znak tego zwycięstwa „prawdziwi chaszczownicy” będą odtąd chodzić z klapkiem przytroczonym do paska. Mostek zostanie zburzony a zastępy chaszczowników przez cały następny tydzień będą sobie cykać hardkorowe fotki przy przechodzeniu przez wodę bez użycia mostka.
po co więc to?: http://forum.bieszczady.info.pl/show...5982-Brenzberg
sami budujecie szerokie mosty z dwupasmową drogą i oświetleniem a potem histeryzujecie nad jakimś mostkiem
Krysiu z Olsztyna, Piskalu z Torunia – dlaczego uważacie, że cokolwiek w pozaszlakowych Bieszczadach jest robione dla Was lub przeciw Wam? Dlaczego uważacie, że ktokolwiek powinien liczyć się z Waszym zdaniem czy zbudować jakiś mostek czy nie?
To „Was” – współczesnych chaszczowników odróżnia od tych najprawdziwszych chaszczowników sprzed lat – Oni odbierali Bieszczady jako coś co jest jakie jest i za to je kochali. „Wy” próbujecie zawłaszczyć je jako własne poletko, na którym chcecie dyktować co ma być a czego ma nie być. Oni chcieli być bezwarunkowo częścią tego wszystkiego co w Bieszczadach było i jest, „Wy” chcecie tam być na własnych prawach.
A może ten mostek został zrobiony bo ktoś z rodziny chciał odwiedzić to miejsce? Może nie mógłby sam o własnych siłach przejść przez wodę? Czy powinien najpierw wysłać poselstwo do Torunia i Olsztyna i zapytać czy może zbudować mostek?
hmm...pewnie "zadepcze, zaśmieci a i tak niczego nie zrozumie"
Mam nadzieję Piskalu, że rozumiesz, że nie chcę obrazić ani ciebie ani Julii – chcę Ci tylko pokazać, że argumenty, których używasz są obosieczne…
Andrzeju – widzę, że przynajmniej Ty nie masz mostkofobii i nie masz takich płyciutkich pokładów romantyzmu, ze byle mostek je wyczerpuje. Życzę wielu romantycznych przeżyć na mostku…
Z uporem maniaka wracam do mostka, który ten temat wywołał (muszę sprawdzić w regulaminie czy grozi mi ban za upierdliwość).
Ciągle piszecie tu ogólniki – które podobnej treści sama tu nie raz pisałam i pod którymi się podpisuję ale ja ciągle pytam o ten jeden konkretny mostek, który zapoczątkował dyskusję – pytam nie o to czy był Wam potrzebny i go Wam brakowało ale o to w czym Wam przeszkadza jeśli jest? Czy możecie odpowiedzieć na tak zadane pytanie? I jeszcze raz – chodzi mi o ten konkretny mostek – w czym Wam przeszkadza? (rozumiem, że wszyscy, których mostek zirytował widzieli go i wiedzą o który mostek chodzi)
chyba, że jak piszecie ten mostek jest „tylko symbolem” i tak naprawdę Wam nie przeszkadza ale wyładowujecie na nim swoje żale do nie wiadomo kogo i o co.
Czy jeśli na Ukrainie zobaczylibyście mostek to zaczęlibyście się zastanawiać czy jest dla Was? Nie. Przyjęlibyście go z całym dobrem inwentarza. W Bieszczadach coraz mniej tej radości znajdujecie nie dlatego, że klapkowicze spacerują w Solinie (i czasami skrycie podkradają się na Brenzberg) ale dlatego, że Bieszczady Wam się opatrzyły i znudziły, dlatego, że jest 'Was" zbyt dużo i depczecie sobie po piętach i wreszcie dlatego, że wielu z „Was” stało się tak bardzo „hej do przodu”, że głównym celem stało się zrobienie najbardziej hardkorowego filmu i najbardziej hardkorowej fotki a nie zobaczenie, usłyszenie i poczucie.
Bieszczady zmieniają się – to fakt ale Wy zmieniacie się 100 razy szybciej. Odnajdźcie pierwotną radość w samych sobie ale jeśli nie potraficie sięgnąć tak głęboko to rzeczywiście jedźcie na Ukrainę. Większy obszar, dłużej potrwa zanim się Wam znudzi.
Nie przeszkadzają mi – mostki, kładki itp. Na strumykach, rzekach, a nawet nad kałużą z błotem – uznaję je za coś najzupełniej naturalnego co było w Bieszczadach pewnie odkąd jest tam człowiek. Jeśli mostek nie będzie potrzebny to nie będzie „chodzony” a w końcu zbutwieje, zarwie i będzie po mostku. Nie przemawia do mnie argument, że sam fakt, że mostek jest sprawi, że tłumy rzucą się przeprawiać przez ten mostek.
Przeszkadzają mi – bariery i ławki na szczytach – bo zasłaniają widok, bo odgradzają mnie od przestrzeni, bo są kompletnie sztucznym wymysłem, bo kto u licha wymyślił, że ławka i płot na połoninie to dobre rozwiązanie? Skoro jest już płot i ławka to może postawić budę z psem na łańcuchu i miejsce na grilla? Część turystów zajmie się jedzeniem kiełbas i nie będzie łaziła gdzie nie wolno, a Tych, którzy wystawią nogę za płot pogryzie pies.
Irytują mnie – tablice informacyjne i znakowane ścieżki w nadmiernym zagęszczeniu – bo są sztuczne, bo odbieram je jako „umuzealnianie gór”, dzielenie przestrzeni bieszczadzkiej na sztuczne kawałki bo plakat w lesie informujący, że to piękny las jest zgrzytem a ponadto – podobnie jak Ty Basiu uważam, że nie powinno się wszystkiego podawać na tacy i też niejeden raz o tym tu pisałam, więc nie będę ponownie przynudzać.
Pozdrawiam Was wszystkich
Ja nie mam mostkofobii. Uważam, że w tym miejscu mostek jest potrzebny, szczególnie w sytuacji, że być może będą tamtędy chciały iść osoby w celach nie koniecznie turystycznych. Tam przecież zginęli ludzie.
Asiu, wątek, o którym piszesz, założyłem, aby po prostu dowiedzieć się jak tam trafić.
szkoda.Naprawdę chciałam zrozumieć dlaczego z mostkiem nie można być sterem, żeglarzem i okrętem. A przecież na takim mostku można być nawet kapitanem.
to nie ja Bartku chcę prostego równania, to Wy takie równanie piszecie: Brenzberg + mostek = złoooo
dla mnie mostek to raczej...jedna ze zmiennych wielomianu![]()
W przechodzeniu przez strumień.
A tak na poważnie , to w niczym.
Tylko Asiu.. Wydaje mi się,że Ty doskonale rozumiesz argumenty Bartka, Basi, moje, tylko w pewnym momencie dyskusji postawiłaś się w opozycji i bronisz tej pozycji z uporem maniaka. Przecież nie dyskutujemy li tylko o mostku na Brenzgerg, ale też o tablicach informacyjnych i znakowanych ścieżkach w nadmiernym zagęszczeniu – bo są sztuczne, bo odbierasz je jako „umuzealnianie gór”, dzielenie przestrzeni bieszczadzkiej na sztuczne kawałki bo plakat w lesie informujący, że to piękny las jest zgrzytem a ponadto uważasz, że nie powinno się wszystkiego podawać na tacy i też niejeden raz o tym tu pisałaś, więc nie będziesz ponownie przynudzać.
Te góry przeżyły harcerzy (sam zaczynałem przygodę z Biesami na OB-40), studentów, rajdy, drogi krzyżowe i wiele innych masówek, bardziej lub mniej (nie)poprawnych... Trwają. Co roku popularne szlaki oblegane są przez turystów głównie w lipcu i sierpniu. Tak jest od zawsze. Każdy kto tam jeździ o tym wie i jeśli szuka klimatu, samotności, w tym czasie tam po prostu nie chodzi. Większość z nas jest w stanie zza biurka zaznaczyć w kalendarzu miejsca i okresy, gdzie w Bieszczadach będzie "tłok". Popytajcie miejscowych, poczytajcie relacje kolegów z forum, poza tymi okresami nie ma zbyt wielu ludzi.
Odkąd pamiętam narzeka się, że za rok to Bieszczady już nie będą dzikie, nie będzie klimatu. Myślę, że mimo wszystko każdy ciągle może znaleźć w nich coś dla siebie. Bez względu na jednostkowe czy symboliczne mostki. Popieram ich sensowne budowanie, nie obrażam się, na mostki, na ludzi, nie zabieram zabawek i nie idę w Ukrainę czy Rumunię (choć odwiedzę w końcu na pewno, bo jest tu wiele ciekawych, zachęcających relacji).
Bieszczady to nie zamknięty skansen. Rozwijają się jak wszystko, przyjmują wszystkich. Powiedzcie sami patrząc przekrojowo, przez lata... Czy naprawdę powstało tak wiele nowych mostków, kładek, barierek? Czy powstały zupełnie bez sensu?
Asia999 pyta, a jedyna odpowiedź to "nie przynudzaj".
Ja też nie lubię podawania na tacy i dlatego, tym bardziej nie narzekam na 'mostki', bo jadąc w Bieszczady zawsze znajduję to czego szukam. Inaczej organizuję wyjazd z dziećmi, inaczej z przyjaciółmi, a inaczej gdy jadę sam.
Moim zdaniem problemu 'mostków' w Bieszczadach nie ma.
Starym bieszczadnikom wypada po prostu ponarzekać.
Gór, co stoją nigdy nie dogonię... -->
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki