Przepraszam, ale w tym wypadku nie rozumiem.
Dlaczego niby ja mam omijać miejsca w których chcę być dlatego, że ktoś inny w tych miejscach zachowuje się niekulturalnie ?
(ot choćby jak opisałeś szcza pod drzwiami)
Gdyby tak było - musiałabym omijać coraz to więcej i więcej miejsc w górach.
W sumie to właściwie tak jest. Omijam miejsca w których wiem, że mogę się spodziewać libacji. W ten sposób omijam coraz więcej miejsc.
Żeby nie było, że tylko marudzę - ja też bardzo lubię od czasu do czasu poimprezować w górach (nawet nie koniecznie przy alkoholu, ale chodzi np. o głośne śpiewanie), ale wtedy kiedy się umawiamy na imprezę wybieramy miejsce, które mamy "na wyłączność" i zwyczajnie wszyscy uczestniczący nastawiają się na to, że będzie się śpiewać do rana. Nikomu wtedy nie przeszkadzamy.
Takich imprez nie robimy na ogół w ogólnodostępnych schroniskach, a jeżeli nawet - to w listopadzie, kiedy innych turystów tam nie ma.
W naszej chatce w Lachowicach często bywają imprezy całonocne, ale jakby ktoś chciał spać (lub przyjeżdża z małymi dziećmi) to jest wydzielone jedno pomieszczenie, odległe od miejsca w którym się śpiewa.
W tym pomieszczeniu jest cicho i można spać.
W sumie wszystko się sprowadza do tego "żyj i daj żyć innym", a nie wszyscy tego niestety przestrzegają.
Jednak doskonale rozumiem, ze marudzenie tutaj na forum i tak nic nie da.
Pozdrowienia
Basia
niby ktore to pomieszczenie?? bo ja go nie odnalazlam.. o pewnej godzinie mi sie na imprezach wlacza instynkt szukania cichego miejsca ale akurat na adamach go nie odnalazlam (zima oczywiscie bo latem to sa tez komorki na drewno :) a akurat na adamach zgubilam stopery do uszuwidzialam ze dzieciaki to spaly na gorze, w tym mniejszym pomieszczeniu za drzwiami, ale cicho to tam nie bylo... ale dzieciaki przyzwyczajone spaly jak aniolki. Mnie zasnac sie nie udalo, ale nie wpadlam na to zeby isc i komus psuc impreze bo spiewa (i to ladnie) o 3 w nocy..) jak jade do chatki to sie na to nastawiam.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Uff !
'Przebrnąłem"przez te osiem stron. Tak się zastanawiam (zawsze przy tego typu "dyskusjach") "dlaczego nie potrafimy pięknie różnić się"(cyt.)(dotyczy to tego jak i każdego innego tematu gdzie zamiast konkretnej..... pojawiają się "pouczające"innego.
Są co lubią i są co nie . Ale to nie powód do .... "takiej"..... .
Zakończmy tą .......... (nie naprawimy ......innych tą .... )
Pozdrawiam PF
ps
....I kto to ......... ten co ..... . Ci co mnie nieco znają ... pewnie się ... uśmiechną
wiesz, to chyba tez nie do konca tak.. zalezy od czlowieka.. jeden wypije male piwo jest uchlany jak swinia a drugi cala butelke wodki i tylko troche sie szerzej usmiechakazdy powinien wiedziec ile jemu wolno..
byl kiedys na wycieczce z pttk rzeszow taki koles, ktory ciagle zostawal w tyle, marudzil ze go cos boli, zaczepial innych, wszystko mu nie gralo.. ku zdziwieniu ekipy na trasie wyciagnal wodke (taka 0.7)i szedl z nia w rece cala trase i sobie po malutku popijal..na szczycie butelka byla pusta.. co ciekawsze im wiecej wypil tym szybciej szedl, byl weselszy, milszy i mniej marudzil. Do konca wyjazdu pil bez przerwy i sprawial klopoty tylko gdy mu zabraklo.. wiem ze to klasyczny przyklad alkoholizmu, ale dlaczego komus nie pozwolic robic z jego wlasnym zyciem co zechce? na szczescie przewodnicy tam nie zagladaja nikomu co je i pije , wiec wszyscy byli szczesliwi. A koles obszedl juz ponoc polowe gor ukrainy , oczywiscie na swoj sposob i jedynie wzbudza wielkie zdziwienie ze tak daje rade..
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
A tak zwany pokój "dziecięcy" - taki stosunkowo niewielki nad "niebieskim" - jego okno wychodzi na wygódkę.
Sama wiele razy tam spałam - choćby w czasie Sylwestra, gdy ja się postanowiłam położyć już o 3, a zabawa (przy muzyce mechanicznej) trwała do 7 rano.
Z tym, ze zazwyczaj kładzie się tam dzieci, więc nie zawsze jest miejsce.
W "sypialni" - nad łazienką też jest dość cicho, w każdym razie wystarczająco do spania.
Zresztą jakby ktoś ładnie śpiewał choćby i o 5 rano nie miałabym nic przeciwko temu. Doskonale mi się przy takim śpiewie zasypia
W poprzednich postach wyraźnie narzekałam na ryki i wycia jakie wydają z siebie osoby już mocno pijane. Na dodatek takie osoby niewiele dadzą sobie wytłumaczyć.
Pozdrowienia
Basia
nikt nikogo nie przeciagnie na swoja strone ale czemu nie pogadac? nie poznac racji drugiej strony? jak dla mnie to jest ciekawe.. ten watek wogole mnie zaszokowal ze tak wiele ludzi moze sie do mnie zle nastawic jak mnie spotka na szczycie z zubroweczka i nie koniecznie kieliszek wyciagniety w ich strone bedzie dla nich mila niespodzianka.. ja tam wole takie watki ktore sa kontrowersyjne.. no bo jak dlugo mozna komentowac np. galerie zdjec z bieszczad ktora bezapelacyjnie jest ladna i wszyscy sie zgadzaja? chyba nie przez 8 stron bo by wszyscy zdechli piec razy![]()
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
Buba przeczytaj wypowiedź Dziabki. Ona wyjaśniła dlaczego przewodnicy nie tolerują picia w górach. Kwestia bezpieczeństwa. Każdy przewodnik w górach kieruje się przez siebie wypracowanymi kryteriami.
Moim zdaniem w grupie zorganizowanej mają panować zupełnie inne zasady niż w grupie przyjaciół. W żadnym wypadku w czasie pracy, nie ważne czy w górach, czy na imprezie w knajpie nie wezmę alkoholu do ust. W górach pod opieką mamy kilknaście osób, czasami ponad 40. Siła grupy jest uzależniona od siły najsłabszego jej członka. Oczywiście, każdy z nas ma prawo do robienia tego co mu się podoba. Ogranicza go jednak interes drugiego człowieka. Nie zgodziłabym się poprowadzić takiego osobnika w górach ze względu na bezpieczeństwo. Jego i grupy. Pozostałby w autokarze. Nie mam prawa osądzać decyzji innych przewodników ale moim zdaniem to skrajna nieodpowiedzialność ze strony prowadzących grupę.
Jest jeszcze jedna kwestia, którą my przewodnicy skrzętnie omijamy. Choroby zawodowej przewodników, czyli alkoholizmu i powszechnegopijaństwa wśród przewodników. To może być jeden z powodów dlaczego przedwodnicy studenccy w ogóle nie akceptują alkoholu w górach.
Ostatnio edytowane przez lucyna ; 23-10-2008 o 10:24
Ja bym Ci po prostu grzecznie podziękowała mówiąc, że nie piję.
Ale nie byłabym od razu źle nastawiona.
No ale w każdym razie miłą niespodzianką na pewno by to dla mnie nie było.
W sumie to jak tak sobie przypominam - to nikt mnie nigdy wódką w górach nie częstował.
Chyba nie wzbudzam zaufania
Pardon - raz na Ukrainie, już po zejściu z Popadii częstowali nas miejscowi drwale swojskim bimberkiem.
Ja grzecznie podziękowałam, bo byłam już mocno zmęczona i wiem że w takim stanie wódka fatalnie na mnie działa ( podziękowała również większość osób, które były ze mną) . Ale jeden z kolegów nie odmówił, w efekcie spił się dość mocno i sprawił nam potem sporo kłopotu (wymiotował już w mieszkaniu, po powrocie na miejsce noclegu, śmierdziało w pokoju jak nie wiem co).
Pozdrowienia
Basia
Problem wtedy, kiedy nie jesteśmy na wycieczce autokarowej.
Jak wiesz ja często prowadzę obozy wędrowne, na których przemieszczamy się rożnymi miejscowymi środkami lokomocji.
Pijany uczestnik np. w czasie jazdy ciężarówką, w pociągu lub w tramwaju stwarza ogromne zagrożenie nie tylko dla siebie.
Z drugiej strony nigdy nie posunęłam się do tego aby komuś odbierać i wylewać wódkę. Uważam że ludzie są w końcu dorośli.
Gdyby coś takiemu człowiekowi się stało - to na pewno nie ja ponosiłabym odpowiedzialność, bo on sam się w taki stan wprowadził.
Mimo wszystko na miejscu przewodnika tej grupy o której pisze Buba (z PTTK Rzeszów) tego uczestnika zostawiłabym na dole przy najbliższej możliwej okazji i powiedziała wszystkim dlaczego.
Bałabym się brać odpowiedzialność za takiego człowieka.
Pozdrowienia
Basia
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki