o to to;-))
plany nigdy nie wychodzą tak w górach jak i w życiu
o to to;-))
plany nigdy nie wychodzą tak w górach jak i w życiu
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
droga maju777, właśnie owa nie do końca zrozumiała, a już na pewno nie do opanowania przez męski gatunek, umiejętność trafnego czytania miedzy wierszami daje kobietom miejsce o stopień wyższe w dziejach ewolucji … i częstokroć uniemożliwia usnucie nici porozumienia pomiędzy …
... czasami wychodzi z takiej nici symboliczny sznurek na szyję
a co do makaronów – lubie je tylko z sosikami zajadać … ale boziu broń, nie codziennie i o tej samej porze …
pawelik, jak ja nie lubie chaosu i improwizacji – jak ja ich sobie nie przewidzę i w planach swoich nie odznaczę to jak już dochodzi co do czego to zgadnij kto bywa jedyną ofiarą takiego nieporządku? ....: chwast!
i choc przyznaję, że plany często mi nie wychodzą, i te życiowe, i te górskie … ale nie znaczy to, iż nie powinno się dążyć do perfekcji … ideału … absolutu … i takie tam … o!
ufff ... dzięki basiu.z
zazdroszcze wadera … w moim 22 litrowym plecaku (i ani litr większym … za co mój kręgosłup kocha mnie najbardziej) miesci się jedynie dzienne wyposażenie, no może na dwa dni – lecz tego nigdy nie miałam okazji sprawdzic bo staram się planować (hihi ... wszystkie słówka na "pe" są moimi ulubionymi)) tak, aby potrzebne do przezycia rzeczy mieć zawsze w zasięgu jednego dnia marszu …Zamieszczone przez wadera
o rany ... chyba jestem jakaś dziwna ... albo cuś
ale jak okolicznosci tego wymagają to bywam elastyczna ... jak juz nie mam innego wyjscia ... najczęściej gdy muszę "dogiąć" się do towarzystwa w podróży
albo to z człeka się śmieją - i to w przypadku optymistycznego zakonczenia ...Zamieszczone przez tomas pablo
tak, to są prawdziwe statystyki ... ale do studiowania pojedynczych przypadków, które stanowią wyjątki, które nie ujmowane sa metodą statystyczną odnajdywane są prawdziwe osoby/zdarzenia ... one też są ... kurcze...Zamieszczone przez tomas pablo
Ostatnio edytowane przez chwastek ; 08-03-2009 o 19:29
zaplanować to sobie można....
dzień wyjazdu i "pi razy oko" dzień powrotu (i tak zawsze mi się przeciągają wyjazdy)
Basia pewnie miała na myśli właśnie takie planowanie (wyczytałem miedzy wierszami)
.... a na początku był chaos....Chwastek czy Ty jakiej matematyki/astronomii/fizyki/itp. przypadkiem nie studiujesz ?
22 litrowy plecak - myślisz że to mało? Oglądałaś Rambo? On miał tylko nóż i połowę świata przed ruskimi albo wietnamcami uratował
Grunt to umieć się śmiać z siebie samego- kto tego nie umie nie ma poczucia humoru![]()
statystyka statystyką a życie swoim torem- zapytaj kogoś kto by pojechał autokarem na zachód Europy (większość odpowie nie bo: wypadek pod Grenoble i Dunkierką) a statystycznie to najbezpieczniejszy środek transportu lądowego- to samo z samolotami
...więc statystyki o kant tej części ciała bez kantów można rozbić
za tą dyskusję na "szutboksie" o "AW" to bym Cię Chwastku raundupem oblał... ale z racji tego ze lubisz słowa na literę "pe" odpuszcze sobie temat
![]()
aha uważaj bo Ci pracoholizm grozi....
No to źle wyczytałeś
Jest dokładnie odwrotnie.
Każdy swój wyjazd planuję bardzo precyzyjnie.
Wręcz robię sobie w Wordzie tabelkę, co którego dnia zamierzam przejść lub zwiedzać.
Przy czym to dokładne planowanie oznacza również, że przewiduję plan "B" na wypadek niepogody / niechęci / nagłego lenia itd.
O wszystkim co planuję czytam, wyszukuję w Internecie informacje, zabieram odpowiedni zestaw map i powielonych stron z przewodników (aby mniej nosić).
Sprawdzam w Internecie informacje o noclegach, czasem (aczkolwiek raczej tylko wtedy, kiedy to jest wyjazd zorganizowany a ja jestem przewodnikiem) dzwonię aby zarezerwować noclegi.
Zawsze sprawdzam i drukuję sobie rozkłady jazdy z miejsc gdzie planuję być.
Planowanie tygodniowego wyjazdu zajmuje mi kilka dni czasu i jest to czas spędzony bardzo przyjemnie, bo ja lubię takie plany robić.
Dzięki temu śmiem uważać - w czasie nawet krótkich wyjazdów staram się wykorzystać je do maksimum i nie marnuję czasu np. czekając na autobus, bo z góry wiem o jakiej godzinie mam być na przystanku.
Nie wykluczam rzecz jasna zmian w trakcie wyjazdu, zwłaszcza jeśli zaproponuje je ktoś inny, a te zmiany są korzystne i prowadzą do tego że uda się zobaczyć jeszcze więcej.
Plany nie są też nierealne a dostosowane do słabej kondycji i do tego aby w trakcie wycieczki móc sobie poleżeć na trawie.
I jakoś w ciągu ostatnich kilkunastu wyjazdów udało mi się zazwyczaj zrealizować po 100 % - 130 % założonych planów.
Jeżeli się nie udało - to z powodu poważnych przyczyn zewnętrznych (np. powódź).
Pozdrowienia
Basia
P.S.
Jestem z wykształcenia matematykiem ze specjalnością matematyka stosowana![]()
Ostatnio edytowane przez Basia Z. ; 08-03-2009 o 20:05 Powód: PS
pewne moga byc tylko odwiedziny kostuchy i podatki ... może niech basia sama potwierdzi albo zaprzeczy
studiowałam. dawno to było.i zaliczam sie do grupy humanistów w tym podziale co to drugą grupe stanowią scisłowcy
no ba, pierwsza czesc to klasyka juz przecież ... rambo tu był gość - za kazdym razem mnie zadziwiał ... gdy mu sie udawało w pojedynke wszystkich okrążac ... i pokonywać
ale jakos tak nie wyobrazam sobie siebie samej latającej prawie na golasa po lesie ... w zwiazku z tym iż jestem zdecydowanie rachitycznej budowy ciała a i z improwizacja u mnie kiepsko (rambo to dopiero miał pomysły na to aby wykaraskac sie z trudnych sytuacji)- efekt i skutki nie były by nawet zbliżone ...
![]()
to ja na to: p h i ... roundup mi nie straszny
nie grozi ... nie grozi ... akurat tego "pe" nie mam aż tyle w planach
...romantyzm swobodnej włóczęgi Baziu Z. zabiłaś z pełną premedytacją.... Nie czekać na autobus leżąc na plecaku i zajadając rozkosznie czerstwy chleb...?... auuuuuuuuuuuuuuuu....
Ja wiem, że każdy ma inne podejście.
I chyba też wybrałabym swobodną włóczęgę, gdybym miała nieograniczony zasób czasu.
Ale akurat w tej chwili niestety mój czas jest ograniczony i mając 26 dni urlopu rocznie (z których i tak część wykorzystuję na dodatkową pracę) po prostu chcę je wykorzystać do maksimum i zobaczyć w tym czasie jak najwięcej.
Z kolei bardzo nie lubię turystyki zorganizowanej (chyba że sama organizuję wyjazd) i tego aby ktoś mi w trakcie moich wyjazdów narzucał co mam zobaczyć.
Dlatego sama sobie wybieram, wyszukuję, planuję itd.
No ale jak piszę - niespodzianki też lubię zwłaszcza kiedy wnoszą coś nowego. Uwielbiam np. jeżdżenie stopem, bo nigdy nie wiadomo gdzie uda się dojechać.
Pozdrowienia.
Basia
Jakiś czas temu zaplanowałem sobie wyjazd...
Wszystko rozpisane od A do Z - wszystko nawet najmniejszy szczegół i każdy detal został uwzględniony.....
Od Tomaszowa Lubelskiego zaczęło się delikatnie sypać...
W Przemyślu już wiedziałem że mój cudownie genialny jedyny i niepowtarzalnie precyzyjny plan mogę wyrzucić do Sanu...
Myślałem, że dostane najzwyczajniej w świecie nerwicy
A wszystko przez jeden prawie nic nie znaczący szczegół- dzień wyjazdu...
Dniem wyjazdu było "Boże ciało" i to dość skutecznie zweryfikowało mój cudny plan...
od tego czasu nic nie planuje w sprawie wycieczek/wyjazdów na okres dłuższy niż 12 godzin....
i nie denerwuje się już tak bardzo i mam komfort psychiczny w ogólnym tego słowa znaczeniu
Basia Z - o jezuuuuuuu![]()
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki