Naszczęście do tego nigdy nie dojdzie. Wilk potrzebuje rozległych terenów leśnych, które zapewniają mu schronienie przed człowiekiem - idealnymi terenami są tereny góskie ze względu na trudniejszą penetracje przez człowieka. Na terenie MGPN ( niemal 20000 ha ) bytują 2 watachy wilcze, lecz opuszczają one czasami granice parku i często bywa, że wracają w pomniejszpnym składzie na czym traci cała watacha szczególnie przy odstrzeleniu jednego z osobników dominujących. Ciężko w Polsce znaleźć lepsze warunki bytowe niż Bieszczady i Beskid Niski. A sytuacja, której kibicuje Lucyna i pewnie ponad połowa forumowiczów byłaby obłędem. Wilk nie zawsze jest sanitariuszem i wybiera tylko chore i słabe sztuki - tak dzieje się latem i jesienią kiedy mocne zwierzaki nie stanowią łatwego łupu, ale zimą kiedy pokrywa śniegu utrudnia dostanie się do pokarmu i ewentualną ucieczkę, wilki atakują bezpardonu nawet najbardziej dorodne sztuki jeleni i dzików. Pozatym populacja wilków na terenie całego kraju doprowadziłaby do drastycznego spadku pogłowa zwierzyny leśnej i wilki byłyby zmuszone zmienić swoje menu na zwierzęta gospodarskie. Tego człowiek by wilkom już nie przepuścił i z całkowitej ochrony wilka znów doszłoby do sytuacji z lat powojennych 50, 60, 70 - akcji tępienia wilków, sposobami które przyprawiają czasami o obrzydzenie. Niech więc zostanie tak jak jest, a nawet popieram kontrolowany odstrzał wilków w ilości do kilku sztuk rocznie, gdy wyrządzają zbyt dużo szkód w zwierzynie leśnej i gospodarskiej.
Z wilka nie zrobimy jarosza. Musi żywić się mięsem. W polskim przypadku lwią część pożywienia stanowią jeleniowate. Często oprowadzam grupy leśników i myśliwych. Znam ich opinię. Nie chcą wilków w swoich lasach. Ciągle słyszę, że wilk dziennie zjada średnio 3-5 kg mięsiwa. Pomnożyć to przez liczbę dni w roku i przez ilość osobników w jednej watasze i wychodzą działające na wyobrażnie ilości. Tylko nikt nie pamięta, że wilki nie codzień mają pożywienie.
Wilk jest sanitariuszem. Były prowadzone badania. Nie pamiętam danych ale wynika z nich, że osobniki zabijane przez drapieżniki były stare, chore, nie pożyłyby długo. Oczywiście zjada także jelenią młodzież. Jeżeli zaś chodzi o byki to często ofiarą wilków padają dominujące zmęczone okresem godowym. One już przekazały swoje geny następnym pokoleniom.
Co do tego, że z wilka nie zrobimy jarosza jestem przekonany:) . Co do 2 zdania mam zastrzeżenia. Byki dominujące na rykowisku są w sile wieku (9-11 lat) - gromadzą przy sobie najwięcej łań ze względu na ich potęge w porównaniu do innych byków. Stanowią one najlepsze źródło genów dla przyszłych pokoleń i jeżeli nie zdąża odbudować swojej masy ciała przed zimą ( takie byki tracą ok. 1/3 swojej tuszy podczas rykowiska ! ) stają się łatwym łupem dla wilczej watachy. Stare byki, już zbyteczne dla celów reprodukcjyjnych zazwyczaj mają przy sobie 1 - 2 łanie i siedząc cicho w krzakach oddają się przyjemności :) . Z ich kondycją jest dużo lepiej niż u byków stadnych - tych mających cała kupę łań. Pozatym starym bykowm dochodzi do uwsteczniania się poroża co może doporwadzić iż mają szydła zamiast korony i stają sie bardzo niebezpieczne dla wilków, które omijają takich przeciwników. Tak więc wilcza rola sanitariusza w zimie schodzi na drugi plan.
Witam
Siedzę sobie cichutko …i korzystam z Waszego doświadczenia, bo w tematach sensu stricte bieszczadzkich jestem „żółtodziobem”. Po długiej przerwie mam nadzieje wrócić do starej miłości.
Tak tez i ten topic uważnie czytam.
Bardzo miło odbieram merytorycznie konkretną dyskusje n.p. Lucyny, Radka, Ludwika.
Troche mniej osobiste, "energiczne" rozważania Joorga ( „skąd – inąd” – z tego co czytam Joorg Twoje posty…to dziwne dla Ciebie Joorg )
( http://forum.bieszczady.info.pl/showpost.php?p=54936&postcount=548 )
Lucyna nie daj sie kneblować :)
Mam jednak refleksje, która dotyczy zarówno Bieszczad jak i innych dużych kompleksów leśnych.
Wilka ,ale tez i całego ekosystemu leśnego – zwłaszcza zwierząt.
To prawda wilk potrzebuje odpowiedniego terenu, odpowiedniej ilości zwierzyny itd.
To prawda .Straty, równowaga itd.
W tych tematach nie jestem "żółtodziobem" i pozwole sobie na kilka słów.
Problem, który chciałem tu poruszyć jest jakby…odwróceniem tematu.
Może problem nie w tym, co one robią, ale co my robimy?
Napisze coś co zapewne wywoła westchniecie i wyrobie sobie opinie „świra” ,ale. .może zapominamy ,że to my ograniczamy tereny leśne?
Mamy strasznie wygorowane opinie o sobie, o naszej przewadze nad innymi gatunkami…Jesteśmy jako gatunek największym szkodnikiem tej planety.
No właśnie...Wszyscy to wiedzą...a jednak.Dlaczego nie wystrzelamy troche chińczyków, hindusów...?
Tu też jest problem z populacją, szkodzeniem innym ?
Barnaba dobrze napisał ...mamy sporo do odstrzelenia...
A może problem jest faktycznie w traktowaniu przedmiotowym zwierząt?
Brak korytarzy ekologicznych do migracji zwierzat, brak kontroli rozrodu ( najlepiej odstrzelić to co się urodziło ).
Może lepiej uczyć się od mądrzejszych? Kontrola hormonalna rozrodu , w ostateczności odłów i przewożenie na inne tereny - to nie fikcja - to jest do zrobienia.
Wystarczy troche wysiłku i gdy nie wiemy jak - poradzić sie ludzi ,którzy na świecie robią to profesjonalnie.
Brakuje terenów? To może mniej wycinać na hotele i drogi dojazdowe na Euro 2012 i tworzyć nowe chronione tereny leśne ,bo Euro 2022 w ogóle sie nie odbędzie z powodu braku cywilizacji...
Taniej robić afery, zagrożenie dla czlowieka..i odstrzał....żeby chociaż jednym strzałem...tu zwykle myśliwi mają ..trudne warunki. Niech sprawdzają się strzelcy typu "Sokole Oko" w strzeleniu ampułką ...ale czym sie pochwalić? skóry nie ma....
Ech....poniosło mnie troche....ciągle zwierzęta są traktowane jak pionki na szachownicy.
Pozdrawiam wszystkich
Ostatnio edytowane przez fox ; 20-01-2008 o 21:56 Powód: poprawa błędów literowych
Ad.1 Lubię gryźć kneble. Mam nadzieję, że na dłużej pozostaniesz na naszym forum. Co dwóch świrów to nie jeden.Gdybyśmy tak policzyli nawiedzonych i biologów na tym forum wyszłaby niezła wataha.
Ad.2 Bez wątpienia. Niestety, nie uświadamiamy sobie tego. Pamiętam pewną dyskusje z młodzieżą w czasie oprowadzania po ścieżce dydaktycznej. "Zeszło nam" na obecnie trwające wielkie wymierania gatunków. Codziennie jakiś gatunek znika z naszej planety. Zaczęliśmy porównywać dzisziejszą sytuację z tymi z praprzeszłości. Wyszło nam, że końcowy etap może zakończyć się zniknięciem dominanta z planety.
Ad.3 Mam przez cały czas cichą nadzieję, że szerokie korytarze ekologiczne umiejscowione na korytarzach migracyjnych powstaną. Inaczej dojdzie do tragedii.
Nie złyszałam o kontroli hormonalnej u dzikich zwierząt. Mógłbyś coś na ten temat napisać.
Ad.4. Kiedyś napisałam, że należałoby wprowadzić selekcyjny odstrzał myśliwych. Czasy "Sokolego Oka" odeszły bezpowrotnie do przeszłości.Wiesz w jaki sposób rozpoznaję, że w okolicy jest ambona? Po zapachu. Prawie zawsze znajduje się obok niej padlina. Łamanie prawa "na całego" padnięte ciele, świnia, pies. Jeżeli nie padlina to chociaż poletko z przysmakami. To w chwili obecnej uchodzi wśród myśliwych za etyczne. Nie mówię już o ambonach położych tuż przy granicy z rezerwatem np. "Bobry w Uhercach".
Jest nieźle:
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...OSCI/662490496
21 stycznia 2008 - 15:30
Bieszczady > Wilk już nie groźny
Samotny wilk, który polował w Jabłonkach na psy i straszył ludzi, nie chwycił zastawionej przez leśników przynęty i nie pozwolił się odstrzelić.
Nadleśnictwo Baligród uzyskało zgodę na likwidację drapieżnika po tym, jak coraz częściej widywany był w Jabłonkach.
Podkradał się do ludzkich siedzib, zagryzł trzy psy. Wilk nie mógł w inny sposób zdobyć pożywienia - kulał na lewą, przednią łapę i został odrzucony przez watahę.
Myśliwi czatowali na basiora kilka dni.
- Nęciliśmy go wykładając karmę, ale okazał się bardziej cwany niż ludzie - mówi Stanisław Tobolewski, zastępca nadleśniczego w Baligrodzie.
- Uratowało go również to, że stopniał śnieg i niełatwo było go wytropić.
Według Tobolewskiego, drapieżnik najpewniej wylizał rany. Jest na tyle mocny, że nie podchodzi już do Jabłonek, tylko poluje w lesie.
- Pozwolenie na odstrzał straciło ważność, o nowe nie będziemy występować, bo zagrożenie minęło - mówi.
- Dobrze się stało, że ten samiec przeżył.
KP
Pozdrav
"Dlaczego nie wystrzelamy troche chińczyków, hindusów...?" - napisał ktosik ...
Może byśmy pisali o tych nacjach z dużej literki :). Jak o polakach. Nieco mi zaszkodziły pożarte, inne, aniżeli człek, ssaki... Jednak jest OK. Tylko pozwalam sobie zwrócić uwagę, a propos tego wątku, że Chińczycy szczycą się zaleganiem swych ciał na metr kw., czytaj :gęstość zaludnienia, podobnym ,jak w Polsce, zatem nieco, jak każde, nietrafione jest porównanie ... Co inszego Hindusi na terenie Indii, alee jak mec. Giertych zarządzi, kto wie...
Chris...Nie "ktosik", ale to ja napisałem....no może dla Ciebie "ktosik" ...OK.
Jeżeli chodzi o dużą literę przy nacjach... wiesz..jest to niezmiernie merytoryczna uwaga :). Sluchałeś może prof. Miodka o "dużych literach" ? "Imie własne"..itd..byly rózne propozycje nawet dla nazwisk...ale ..nieistotne . Nie posluguje sie dobrze j.polskim literackim. Popełniam błędy - jeśli to Cię drażni -przepraszam..Mowi to "fox" z małej litery.
Co do "zalegania' - to nie chodzi o gestość ,ale ilość i ekspansje.
Jak również swój stosunek do ekologii itd.
Raczej w Indiach jest lepiej pod tym względem.
Generalnie wspomniałem dając dygresje do programów regulujących liczbe populacji.
Konkretniej? W Chinach bardziej urzędowe ( pozwolenia )niż antykoncepcyjne, a w Indiach duże kwoty za poddanie sie sterylizacji ( głównie mężczyzn - klipsy na nasieniowody ),lub chociażby doraźnej antykoncepcji u kobiet.
Więc Twoja analiza jest niestety też "nietrafiona" :)
Nikt nie chciał tam regulować urodzin poprzez zabijanie tych co się już urodzili - to a propos tematu.
Przykro mi ,że Ci ssaki zaszkodziły....ja jestem wegetarianinem...więc nie mam tego problemu :)
Pozdrawiam Cię Chris ( z dużej litery :) )
Ostatnio edytowane przez fox ; 21-01-2008 o 20:17 Powód: "literówki"
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki